piątek, 1 lipca 2016

Od Fumi, cd Michael'a

Weszłam do mieszkania. Odpięłam smycz psu, który zaraz potem był już w pokoju, uwalony na sofie. Zdjęłam buty i rzuciłam je gdzieś w kąt. Przydało by się tu trochę posprzątać. Ehh, może kiedy indziej. Udałam się do mojego pokoju. Zmęczona rzuciłam się na łóżko i zamknęłam oczy. Krótka drzemka dobrze by mi zrobiła. Prawie odpłynęłam w krainę snów, jednak nagle przypomniało mi się, że miałam szukać pracy. Wzdychając usiadłam, wyciągnęłam telefon i zaczęłam po raz kolejny przeglądać zdjęcia ogłoszeń. Wybrałam kilka najbardziej opłacalnych i zaczęłam dzwonić. Po jakiejś godzinie miałam już pracę jako kelnerka w pobliskiej restauracji. Lepsze to niż nic. Zacząć miałam od jutra. Teraz wreszcie można się zdrzemnąć.

Kolejne dni mijały bardzo szybko. Jeśli o pracę chodzi to tragedii nie ma. Narzekali tylko trochę, że powinnam bardziej się skoncentrować. Co ja poradzę na to, że ostatnimi czasy moje myśli zaprząta pewna osoba. A konkretniej osoba spotkana parę dni temu. Miło by się było znowu spotkać z Michael'em. Jednak jedyne co mi zostaje to cierpliwe czekanie na telefon od niego.

Własnie skończyłam moją zmianę i udałam się do domu. Otworzyłam drzwi i wkroczyłam do środka. Nagle do przedpokoju przybiegł pies. Wesoło machając ogonem, zaczął donośnie szczekać i latać wokół mnie, jakby nie widział mnie od co najmniej roku.
- No już, uspokój się wariacie - mruknęłam rozbawiona. Uklękłam przy nim i pogłaskałam go. - Pewnie głodny jesteś. Chodź, dam Ci żarcie.
Udałam się do kuchni z psem człapiącym zaraz obok. Wsypałam mu do miski porcję jedzenia. Następnie przebrałam się w stare, znoszone ciuchy  i poszłam do salonu, po czym siadając wygodnie na kanapie, włączyłam telewizor. Znowu wiadomości o ghulach. Czy naprawdę choć raz nie można zrobić reportażu o czymś innym? Już chciałam przełączyć na coś innego, kiedy zadzwoniła moja komórka. Wyjęłam ją z kieszeni bluzy, aby zobaczyć kto znowu zakłóca moją chwilę spokoju.
Szczerze, miałam nadzieję na telefon od kogoś innego. Dzwoniła jedna z moich nielicznych znajomych - Reol. Nic do niej nie mam, jednak w tej chwili nie miałam zbytniej ochoty z nią rozmawiać. Zdecydowałam się jednak odebrać.
- Co chcesz? - zaczęłam dość ozięble.
- Ciebie też miło słyszeć, Fumi - odpowiedziała, najwyraźniej rozbawiona. - Zastanawiałam się tylko czy nie chciałabyś wyskoczyć  ze mną i dwójką moich znajomych do kina. Jeden z nich bardzo chciał Cię poznać, macie podobne zainte--
- Nie dzięki - nie dałam jej dokończyć.
- Oj no weeeeź. Powinnaś sobie kogoś znaleźć, a nie tylko siedzisz sama w tym mieszkaniu - odparła, próbując udawać obrażoną.
- Nie zapominaj, że mam psa.
- Nie zmieniaj tematu. - nie dawała za wygraną.
- Reol, nie żeby coś, ale serio jestem zmęczona. Nie dawno wróciłam z pracy. Daj łaskawie człowiekowi odpocząć - rzuciłam w końcu. - Jak będę miała ochotę się bawić w randki z twoimi znajomymi dam znać. Cześć.
- Fumi, czeka--
Rozłączyłam się. Już kiedyś zgodziłam się gdzieś wybrać z nią i jej znajomymi. I to nie był dobry pomysł. Towarzystwo do najnormalniejszych nie należało, więc ulotniłam się przy pierwszej sposobności. Wróciłam do oglądania reportażu.
Wtedy telefon znowu zadzwonił. Westchnęłam, podnosząc go. Nie sprawdzając nawet kto dzwoni, odebrałam gotowa na kłótnie z Reol. Usłyszałam jednak głos z pewnością nie należący do niej.
Dzwonił Michael. W jednej sekundzie całe moje zmęczenie zniknęło i poczułam się jak po porządnej porcji napoju energetycznego. Mężczyzna zapytał czy mam dzisiaj bądź jutro coś na głowie. Zastanowiłam się chwilę. Dzisiaj do końca dnia mam wolne, a jutro po południu zaczynała się moja zmiana w restauracji.
- Jutro pracuję w pobliskiej restauracji od 15.00. Ale dzisiaj jestem wolna. - odpowiedziałam.
- Zastanawiałem się - zaczął. - czy nie chciałabyś się może w takim razie spotkać gdzieś na mieście czy coś?
Uśmiech pojawił się na mojej twarzy. W sumie i tak nie mam co robić, a chętnie spotkam się z blondynem.
- Jasne, z wielką chęcią. - powiedziałam. I wtedy zdałam sobie sprawę, że powinnam się uczesać i przebrać. Nie wypada raczej wyjść na ulicę wyglądając jak czupiradło w dresie. -  Mógłbyś może przyjść tak za 30 minut pod mój dom? Ja bym się tylko szybko ogarnęła i możemy się gdzieś powłóczyć.

<Michael? Przepraszam, że takie długie i zrąbane x.x>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz