piątek, 1 lipca 2016

Od Kaneki'ego do kogoś

- Bardzo dziękuje - powiedziałem na odchodne do pana Yoshimury, który podarował mi paczkę... sami wiecie z czym. Dalej nie potrafiłem tego robić, nie mogłem zabić człowieka, nie potrafiłem nawet pomyśleć o zjedzeniu martwego już, który nawet sam się zabił. Po prostu to nie dla mnie. To tylko przypadek losu, który mnie nienawidził. Dobrze jednak, że mam pana Yoshimure i Hide, który teraz był w szkole i nie mogliśmy się spotkać. Ja musiałem rzucić szkołę, ze strachu. Znaczy rzucić... do swojego ogólnego, normalnego stanu wróciłem dopiero tydzień temu, wiec do szkoły wrócę w następnym. Chociaż nie wiem jak to będzie. Hide mi ciągle powtarza, że nic się nie zmieniło. Wiele razy się pytał, bo widział, że coś ze mną nie gra, jednak nie naciskał na prawdę, gdy go okłamywałem - a było to bardzo częste, przez co czułem się okropnie.
Wyszedłem z Anteiku, a w plecaku miałem swoją torbę, okrytą kilkoma ubraniami, które kupiłem nie dawno. Musiałem przyjść w czymś świeżym do szkoły, gdyż wszystkie moje ubrania były albo za małe, albo przetarte, a niektóre, to nawet śmierdziały krwią.
Dzień był dosyć deszczowy i chłodny, więc musiałem nałożyć na siebie swoją starą kurtkę. Na niebie pojawiały się powoli szare chmury, które samym wyglądem przywoływały deszcz. Jednak się tym nie przejmowałem, gdyż w plecaku miałem także parasolkę.
Ludzie się zaczęli spieszyć, gdy tylko na ziemię spadły pierwsze krople wody. Spokojnie wyjąłem niebieską parasolkę i ją rozłożyłem. Nie czułem żadnej wody, nic do mnie nie docierało, chociaż wokół lało dosyć porządnie. Droga do mojego domu była dosyć długa, więc skróciłem ją sobie drogą przez park. Nikogo tam nie zastałem, prócz jakiejś osoby siedzącej na ławce. Gdy tylko ją zauważyłem, ruszyłem w jej stronę. Osoba była skulona, miała narzucona kurtkę na siebie, jednak była już całkowicie przemoczona. Nie zauważyła mnie. Skierowałem swoją parasolkę na tajemniczą osobę, przez moje plecy zaczęły się robić mokre, ale nie obchodziło mnie to. Gdy człowiek podniósł zdziwiony głowę, uśmiechnąłem się do niego miło.

<Ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz