Widać było że woli się w ogóle nie odzywać i unikać nawet kontaktu wzrokowego. Gdy dopiła kawę uśmiechnęła się i powiedziała wstając:
- Dziękuje za zaproszenie, ja już muszę wracać do domu.
- O tak szybko? Ledwie dwa słowa zamieniliśmy. - uśmiechnąłem się.
- Przepraszam. Może następnym razem.
- No trudno ja też powinienem się zbierać. - powiedziałem wstając. - W która stronę idziesz?- zapytałem niewinnie.
- W kierunku 1 dzielnicy.
- Jaki zbieg okoliczności. Idę w tę samą stronę, czyli jednak mamy czas na rozmowę. - uśmiechnąłem się moim słynnym dziecięcym uśmiechem przymykając oczy.
Ghul odwzajemnił uśmiech, ale wiedziałem że w głębi duszy jest nerwowy.
Podczas drogi gadałem do niej o mało istotnych bzdurach tylko po to żeby coś gadać.
Namówiłem ją żebyśmy szli ,,skrótem" który niby doskonale znam. Tak naprawdę była to odosobniona część miasta w której bardzo lubiły przebywać ghule. Rzadko kiedy zaglądał tam jakiś człowiek. Ghule z tego rejonu są często ranne i słabe, więc zabijanie ich nie przysparza wielkiej trudności, ale Kurumi mogła tego nie wiedzieć. Gdyby zaatakował mnie jakiś ghul mogłaby pomyśleć że już po mnie i dołączyłaby się do niego chcąc mnie zabić, tym samym potwierdzając swoją tożsamość. Zabicie słabego ghula nie sprawiło by mi większego problemu, więc zostałbym sam na sam z Kurumi która już by nie mogła się wymigać.
Taki był mój plan. Na szczęście na ghule z tej okolicy zawsze można było liczyć. Już niebawem zaatakował nas jakiś wygłodzony, na dodatek stary ghul. Odepchnąłem Kurumi ( że niby chce ją bronić) i rzuciłem się na ghula. Byłem ustawiony do niej tyłem nic prostszego, wystarczy że mnie zaatakuje. O dziwo nie poczułem ataku z tyłu, specjalnie przeciągałem jego śmierć odcinając małe kawałki jego ciała tak żeby jeszcze chwilkę pożył, żeby Kurumi w końcu zdecydowała się mnie zaatakować. A gdy go w końcu zabiłem, ona podbiegła do mnie :
- Nic ci nie jest?
- Nie. - odpowiedziałem otrzepując się z kurzu zawiedziony.
Czemu mnie nie zaatakowała? Jak teraz mam udowodnić że jest ghulem. Czemu nie skorzystała z takiej dobrej okazji by się mnie pozbyć.
Kurumi? ( troszku poplątane to opowiadanie, jednak mam nadzieję że da się połapać o co chodzi x)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz