- Dobry wieczór . Sorki nie zauważyłem cię. - przywitał się chłopak. Był nieco wyższy ode mnie i pewnie to był powód tego że mnie nie zauważył. Pachniał kotami, miał nawet trochę kociej sierści na ubraniu. Nienawidzę gdy ludzie mają zwierzęta . Przesiąkają ich zapachem i potem nie da się rozróżnić ich zapachu, czy są ghulami czy też ludźmi. Bardzo długo się tego uczyłem żeby rozpoznawać gatunek z zapachu, właściwie od małego. Mimo to dalej nie umiem tego aż tak dobrze. Kocie kłaki nie ułatwiają sprawy. No ale przecież nie każdy napotkany osobnik musi być zaraz ghulem.
- Dobry, dobry. Nic się nie stało. - uśmiechnąłem się jak głupi do sera. I bez większego zainteresowania skierowałem się dalej. Ruszyłem akurat w tym kierunku z którego on wracał. Nie spodziewałem się czegoś ciekawego po tym dniu miałem wolne od pracy, i jedyne co chciałem to wrócić do domu i pobawić się z moim własnym ghulem którego trzymam od jakiegoś miesiąca w piwnicy. Zobaczyłem ciemną uliczkę, właśnie z niej chyba wyszedł ten chłopak. Pomyślałem że to może być dobry skrót. Szedłem tak beztrosko przez zaciemniona uliczkę gdy nagle zobaczyłem czerwoną plamę. Schyliłem się i zebrałem trochę na palec od razu smakując.
Uśmiechnąłem się to bez wątpienia była krew ghula, na dodatek wyjątkowo świeża. Widocznie całkiem niedawno coś tu się działo, a ja jak zwykle się spóźniłem i ominęła mnie cała zabawa. Wstałem i ruszyłem dalej, koło kałuży krwi zauważyłem parę kocich kłaków. Powoli wszytsko zaczęło wskazywać na chłopaka którego spotkałem, Ale nie można pochopnie osądzać. Miałem wrażenie że ktoś mnie obserwuje.
Ranmaru? ( trochę słabe wiem, ale wena wyczerpała się przy wcześniejszych 4 opowiadaniach ;-; obiecuje poprawę ^^ )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz