Szedłem sobie ulicą, kiedy zobaczyłem jakieś zamieszanie. Oho. Inspektorzy odpadli jakąś biedaczkę. Ojojoj... Obejrzałem zajście, był spory tłum, a potem tak jak inni poszedłem w swoją stronę. No i włuczyłem się do nocy, kiedy znalazłem portfel. Spojrzałem do środka, bo czemu nie, może byłby tam dowód osobisty, albo coś... No ale w chwili gdy przyglądałem się fotce na właśnie dowodzie, zaczęła się tu kręcić jakaś laska. Przyjrzałem się jej. Była identyko jak na zdjęciu.
- Tego szukasz? - spytałem, a ona odwróciła się patrząc na mnie.
- Mój portfel! - wydała z siebie krótki okrzyk wyrywając mi swoją własność.
- Jestem Ranmaru. - przedstawiłem się wyciągając do niej rękę. Obrzuciła mnie nieco nieufnym spojrzeniem.
- Katrins... - burknęła w końcu.
- Wiem. - rzuciłem.
- Skąd niby? - zmarszczyła brwi.
- Miałem przed sekundą twój portfel i dowód osobisty w ręce. - parsknąłem.
- W sumie racja... Dzięki czy coś... - powiedziała w końcu.
- A nie ma za co. - uśmiechnąłem się ukazując jej szereg białych jak śnieg kłów.
< Katrins?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz