Siedziałem na ławce od półtorej godziny, chociaż lało jak diabli i byłem już cały mokry... No ale trudno. Teoretycznie byłem "umówiony" z laską, co była właścicielką mojego apartamentowca i to dlatego nie było mnie w domu - zwyczajnie nie mogło mnie tam być kiedy przyjdzie. Bardzo jej nie lubię, straszna kobieta. Urodą nie grzeszy, intelektem też, a o kulturze to nie wspomnę. Cóż... Posiedzę jeszcze trochę, a potem wrócę... Może się zniechęci, bo to już trzecia taka moja akcja w tym miesiącu...
No i siedziałem na ławce z kolanami podciągniętymi pod brodę i otaczając je ramionami, narzuciłem na plecy bluzę, chociaż marna to była ochrona przed hektolitrami wody lejącymi się z nieba, ale zawsze coś, kiedy ktoś wyciągnął nade mnie parasol. Niebieski, śliczniutki parasol. Czarnowłosy chłopak, ghoul w wieku może 17 lat, wygląd miał bardzo jeszcze dziecięcy, ale z pewnością albo zaraz wejdzie w dorosłość, albo zrobił to niedawno. Na lewym oku miał przepaskę medyczną, zapewne skrywającą Kakugan, wyglądał na zielonego i zielonym pachniał. Jednooki ghoul? Pewnie ten Kaneki z Anteiku, jeszcze personalnie go nie poznałem, widać właśnie nadarzyła się po temu okazja. Uśmiechnął się do mnie przyjaźnie.
- Siemanko. - powiedziałem szczerząc się.
- Dzień dobry. Co Pan robi...? - zaczął, ale mu szybko przerwałem:
- Jaki Pan, weź mnie nie rozśmieszaj, staro się czuję, jak ktoś tak do mnie mówi. - parsknąłem i wstałem. Byłem kilkanaście centymetrów wyższy od niego. Wyciągnąłem dłoń w jego stronę. - Mów mi Ranmaru. A ty pewno jesteś jednooki ghoul z Anteiku...? Ken Kaneki jak mniemam? - obrzuciłem go uważnym spojrzeniem. Zarumienił się delikatnie mówiąc zmieszany.
- Ojej... Słyszał Pa... słyszałeś o mnie... - bąknął speszony, uciekając wzrokiem.
- Daj spokój, jesteś całkiem znany i często o tobie słyszę. Zrobiłeś furorę na czarnym rynku, różni chętnie by cię sprzedali, Kakugan w jednym oku to bardzo ciekawa anomalia, ciekawisz podziemie. - oznajmiłem ujmując w palce jego podbródek i zbliżając swą twarz do jego, by obrzucić go bystrym spojrzeniem. Zarumienił się bardziej, widać zawstydzony moją śmiałością.
- Wybacz, zachowuję się jak dzieciak, ale mnie też fascynujesz. Może pójdziemy na kawę? Chętnie bliżej cię poznam. - uśmiechnąłem się ukazując mu szereg śnieżnobiałych kłów.
< Kaneki?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz