Jest taki miły.
- Nie chciałabym sprawiać kłopotów...- urwała, widząc jego spojrzenie. Spojrzenie mówiące "to naprawdę drobiazg".
- Nie proponowałbym, gdyby to był jakiś problem- zbliżył się tak, by oboje stali pod parasolem.
- Zatem prowadź- skrzyżowała ręce na piersi, przyjmując tym samym postawę zamkniętą. Jedynym tego powodem był chłód, który nagle zaczęła odczuwać.
Po drodze do domu Kanekiego, rozmawiali o kawie. O tym, jaką najbardziej lubią, o tajemniczych kostkach cukru, o sposobach parzenia. Dobrze im się rozmawiało, przynajmniej z punktu widzenia osoby trzeciej.
Chciała z nim porozmawiać o tym, jak sobie radzi z... Tym. Ale stwierdziła, że nie wypada o to pytać, że lepiej sobie darować. Nie chciała zepsuć mu humoru, poza tym nie znała go za dobrze, więc nie wiedziała jakiej reakcji może się spodziewać. Odpuściła, tak po prostu.
Podróż nie trwała długo, tak jej się wydawało, ale wiadomo, że w dobrym towarzystwie czas płynie nieco szybciej. Okolica, w której mieszkał, wydawała się być raczej spokojna. Ulewa też się trochę uspokoiła, a promienie słońca przebijały się przez powłokę chmur. W oddali można było dostrzec tęczę.
- Spójrz- powiedziała wesoło, wskazując palcem kolorowy łuk.
<Kaaaneki?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz