niedziela, 28 sierpnia 2016
Od Ranmaru c.d. Kaneki'ego
Od Kaneki'ego cd. Kurumi
- Kurumi! - krzyknąłem przestraszony, jednak nie mogłem do niej podbiec, gdyż w tym momencie coś mnie przebiło na wylot. To było jego ręka, która wbiła się w mój brzuch.
- Oboje jesteście wkurwi*ący - warknął ocierając twarz z krwi.
Opadłem na ziemie, a oczy zaszły mi ciemnością. Chciałem jeszcze ją uratować, cokolwiek zrobić, ale zamiast tego zamknąłem oczy. Zwymiotowałem krwią, po czym straciłem przytomność.
Obudziłem się... nawet nie wiem jak to mogę nazwać. To nie była piwnica, ani zwykły pokój. Było to pomieszczenie zrobione z metalu, bardzo wysokie jak i szerokie. Po prostu ogromne. Byłem przywiązany do jakiegoś krzesła, nogi i ręce. Jedynie mogłem obracać głową, a krzesło było przyczepione do ziemi. Nie wiedziałem gdzie się znajduje, a rana na brzuchu zniknęła. Byłem jedynie ubrudzony we krwi. Nagle ktoś wszedł, a wielkie drzwi się otworzyły na oścież, a potem zamknęły. To był ten sam mężczyzna, jednak podjeżdżał do mnie z jakimś dziwnym wózkiem okrytym białym prześcieradłem.
- Witaj Kaneki - jego głos był melodyjny, spokojny, a jego twarz zakryta tą samą maską co wcześniej. - Szef uznał, że nie jesteś mu potrzebny. Chciał tylko Rize, więc pobawisz się ze mną - jego głos stał się bardziej ochrypły jak i sadystycznie optymistyczny. Wtedy zabrał białą szmatę z wózka i ukazały mi się... narzędzia.
<Kurumi? Takie brak weny>
Od Kaneki'ego cd. Ranmaru
Od samego początku rozmawialiśmy o naszym liceum. Znajdowało się ono dosyć daleko od tego miejsca, a ja wraz z rudowłosym przyjacielem dojeżdżałem autobusem. Czasem nas ktoś podwiózł, bo dosyć często nie zdążaliśmy. Głównie to opowiadaliśmy o... wszystkim.
- Kiedyś to jakiś gej przystawiał się do Kaneki'ego - zeszliśmy na temat... no dalej rozmawialiśmy o liceum, ale głównie o dziewczynach. Oczywiście Hide musiał znaleźć taki temat. Teraz wróciło mi wspomnienie, jak kiedyś obmacywał mnie wysoki chudy blondyn, który twierdził, że jestem słodki. Przez trzy dni bałem się wyjść z klasy, bo miałem wrażenie, że zaraz się by na mnie rzucił. - Tyle że chyba skończył jako jedzenie dla ghouli. Przez miesiąc już go nie widzieliśmy, a ostatnio mówili w wiadomościach... - i gadał tak dalej i dalej. Czasem miałem ochotę się śmiać z jego bezsensownej gadaniny. Co jakiś czas popijał łyki, pomału, aby nie poparzyć się w język.
Opowiedzieliśmy Ranmaru o... osiągnięciach? Ja byłem jednym z najlepszych uczniów, miałem bardzo dobre oceny jak i stypendium. Często pomagałem Hide w nauce, gdyż on nie miał ochoty na naukę, a miał małe problemy z napisaniem sprawdzianów. Przyjaciela uważali za największego podrywacza w szkole, jak i jednego z najlepszych sportowców.
- Jaki sport uprawiasz? - zapytał Ranmaru, który słuchał i spokojnie popijał swoją kawę. Hide uśmiechnął się na to pytanie.
- Każdy, jaki jest możliwy. Najbardziej uwielbiam nogę, ale pogram jeszcze w hokeja, albo kosza... - i znowu się rozgadał. Chyba będzie później trzeba przeprosić za ciągłe gadanie Hide, co nie?
<Ranmaru?>
czwartek, 25 sierpnia 2016
Od Ranmaru c.d. Kaneki'ego
Ten cały Hide strasznie dużo gadał i strasznie dużo pytał, w dodatku zachowywał się, jakby zgrywał głupa, co trochę mnie irytowało z początku, ale w sumie między całą tą jego bezsensowną paplą dało się wyłapać naprawdę interesujące aspekty i poglądy. Słuchałem więc i wyłapywałem co mądrzejsze spostrzeżenia... Wiedział o Kanekim całkiem sporo, nawet bardzo, a mimo iż zdawał się udawać, że nic nie wie i niczego się nie domyśla, to zacząłem podejrzewać, że doskonale wie o naturze bruneta... Niby zachowywał się jak dzieciak, ale nie pachniał idiotą, którym z pewnością nie był. Może i był roztargniony i w ogóle, jednak nie głupi. Co to, to nie.
- Bardzo dobrze jeździsz, Ranmaru-san. Małe zawody? - zasugerował nagle Hide.
- Nie ścigam się, za stary na to jestem. - parsknąłem patrząc na niego pobłaźliwie. - Ścigaj się z Kanekim, dzieciaku.
- No zabawne. - przewrócił oczami, ale zaraz wciagnął kolegę czy tam przyjaciela w rozgrywkę.
Kilkakrotnie się wyglebał jeden i drugi, zajęli się na jakiś czas sobą, więc ja mogłem w spokoju ich poobserwować, samemu jeżdżąc sobie bez pośpiechu.
☆☆☆
- Idziemy na kawę, zimno jak w psiarni? - spytał Hide rozcierając ręce.
- Możemy iść. - wzruszyłem ramionami. Mi tam zimno nie było, no ale cóż. Może uda mi się jeszcze czegoś dowiedzieć.
Poszliśmy więc do pierwszej lepszej kawiarni, usiedliśmy sobie przy wolnym stoliku i zamówiliśmy co kto chciał. Wkrótce siedzieliśmy każdy z własnym parującym kubkiem w dłoniach, prowadząc luźną rozmowę o ich liceum...
<?>
OD Kurumi C.D Kaneki'ego
- Zostaw go... -Powiedziałam ochrypłym głosem.
Mężczyzna, będąc lekko zaciekawionym, spojrzał na mnie przez ramię, nie zwalniając uścisku na szyi mojego przyjaciela. Widząc moją marną postawę, odwrócił się całkowicie. Moja widoczność o wiele się poprawiła, przez co mogłam zobaczyć jego zniewagę, pod błogim uśmiechem. Wyprostowałam się na tyle, jak bardzo mogłam.
- Powiedziałam... Zostaw go -Rzekłam agresywniej.
Przestał się śmiać, a zaczął lustrować mnie wzrokiem, po czym uwolnił Kaneki'ego, uprzednio kopiąc go w bok. Delikatnie się wzdrygnęłam, gdy usłyszałam odgłos łamanych kości. Facet zaczął do mnie podchodzić, nie przestając mierzyć mnie wzrokiem.
- Miejmy to już za sobą -Mlasną beznamiętnie, a następnie zarzucił swoje kagune, z którego uleciały kryształowe strzały.
Wokół mnie powstała mgła, a kiedy opadła, ghoul wzdrygnął się nieznacznie. Przebił moje ciało w trzech, może czterech miejscach, lecz większość unieszkodliwiłam swoją macką. Kiedy spuściłam ją w dół, spojrzałam na niego, z rządzą mordu. Chyba go to nie zadowoliło, gdyż wznowił atak. Po tym, jak znów przebił mój brzuch, znalazłam się dość blisko Kaneki'ego. Spojrzałam na niego i posłałam mu prawie niewidoczny uśmiech, po czym uwolniłam kolejne trzy macki, zmuszając faceta do odskoku. Widząc, że znajduje się dość daleko, mruknęłam do towarzysza.
- Musisz uciekać.
- Ale co z...
- O mnie się nie martw -Przerwałam mu, spoglądając tym samym w jego stronę -Kto powiedział, że ja również nie ucieknę?
Poczułam, jak w moich ustach sączy się coraz więcej krwi. Otarłam szybko to miejsce, aby on tego nie zobaczył.
- Mu chodzi tylko o ciebie, więc jak ty znikniesz, to i on -Stwierdziłam i ponownie spojrzałam na niego -Więc?
Chwilę czekałam na jakikolwiek jego ruch, lecz kiedy już miał zamiar jakiś zrobić, mężczyzna zaskoczył nas od boku. Z trudem zablokowałam jego atak. Wiedziałam, że długo nie dam rady tego ciągnąć. Byłam zbyt słaba, a te rany nie dawały mi przewagi.
<Kaneki?>
poniedziałek, 22 sierpnia 2016
Od Kaneki'ego cd. Kurumi
Z budynku został wyrzucony jakiś przedmiot, który o mało co nie trafił dziewczyny. Podbiegłem do niej, po czym ją stamtąd odciągnąłem, za nim wyrzucili kolejnym przedmiotem.
- Wiesz co to było?
Pokręciłem przecząco głowa, zerkając jeszcze na to dziwne miejsce. Nie wiedziałam o co chodziło.
- Pewnie jakaś bójka - odparłem po chwili, dalej ciągnąc za sobą dziewczynę. Kurumi ciągle zaglądała do tyłu i dalej patrzyła na ten budynek, ale w żaden sposób się nie wyrywała. Tak jak małe dziecko, które posłusznie idzie za rodzicami, chociaż chciało by zobaczyć co się dzieje.
- Wątpię, aby to była tylko bójka - dziewczyna zrównała ze mną kroku, po czym ją puściłem. Spojrzałem na nią kątem oka.
Szliśmy w chwilowej ciszy, każdy rozmyślał o tym zdarzeniu. W końcu wyrzucanie przez szybę przedmiotów, takich jak naczynia czy szafki nie jest przecież normalne, prawda? Ale do głowy nic innego mi nie przychodziło jak zwykła bójka. Ale tak czy siak nawet do bójki to nie było podobne. Ale co to mogło być innego? W sumie... druga myśl to były ghoule. Przecież one mają tyle siły, aby rzucać takimi rzeczami jak szafki. Ale co to miało i tak być? Moje myśli przerwał głośny krzyk. Kurumi tak samo się wzdrygnęła, jakby ktoś ją otrząsnął z głębokich myśli.
- Co to było? - zapytała, gdy krzyk ucichł. Ja także milczałem przez parę sekund i byłem wpatrzony w most, który znajdował się nie daleko nas.
- To chyba jakaś kobieta... - stwierdziłem.
Kurumi bez większego namysłu pobiegła w tamtą stronę.
- Kurumi! - zdążyłem krzyknąć jej imię, po czym ruszyłem biegiem za nią. - Kurumi! Czekaj! - powtórzyłem, gdy skręciła za jakąś siatką i zniknęła mi z oczu. Jak zahipnotyzowana biegła w tamtą stronę, a ja miałem trudność z jej nadążaniem. Nigdy nie byłem dobry w żadnym sporcie, nawet w zwykłym bieganiu, także miałem nieco utrudnione zadanie. Dobiegłem do jakiegoś tunelu, gdzie zniknęła czarnowłosa. Zauważyłem ją dopiero na jakimś oświetlonym parkingu, gdzie było tylko z cztery samochody. W podziemnym parkingu było zimno, tak więc od razu po wejściu tutaj przeszły mnie ciarki. - Kurumi! - krzyknąłem i po tym jakieś ciało wylądowało na mnie, odrzucając mnie tym samym do tyłu. Uderzyłem o ścianę plecami, tak więc poczułem intensywny ból, który z każdym ruchem narastał. Gdy otworzyłem oczy, leżała na mnie znana mi dziewczyna. Po raz czwarty wypowiedziałem jej imię, jednak tym razem ze strachem. Miała zamknięte oczy, a na głowie miała rozcięcie.
- Rize... - usłyszałem obcy głos mężczyzny.
Podniosłem wzrok znad jej ciała, na jakiegoś ghoula z kagune skrzydłami. Miał na twarzy krew, a w dłoni trzymał urwaną rękę zapewne jakiegoś człowieka. Najprawdopodobniej tej kobiety, której słyszałem wraz z towarzyszka krzyk.
- Pachniesz jak Rize... - powtórzył głośniej zdanie, kierując je do mnie.
Wstałem z ziemi i stanąłem przed Kurumi. Zmarszczyłem brwi, chociaż w rzeczywistości moje nogi drżały ze strachu. „Dlaczego jesteś takim tchórzem?!” przeszło mi przez myśl, jakby powiedziała to fioletowowłosa.
- Kaneki... - zdziwiłem się.
- Skąd znasz moje imię? - zapytałem próbując utrzymać głos pewnym, chociaż w środku po prostu się bałem. I tyle.
Mężczyzna zaczął się psychicznie śmiać, po czym wystrzelił we mnie jakieś strzały ze skrzydła. Zaczęły one ranić moje ciało, nie które wbijały się we mnie pozostając w skórze. Pomimo tego dalej utrzymywałem się na nogach, aby ochronić ciało dziewczyny, która w dalszym ciągu się nie obudziła. Niestety to nic nie dało, gdyż po jego jednym szybkim ruchu wylądowałem na ziemi.
<Kurumi?>
niedziela, 21 sierpnia 2016
Od Kurumi C.D Kaneki'ego
<Kaneki?>