Przekroczyliśmy próg nie dużego budynku, który był kręgielnią. Ludzi dużo nie było, widocznie to miejsce dopiero zaczynało się rozwijać, albo po prostu większość już wyszła. Podeszliśmy najpierw do kasy, gdzie kupiliśmy wejścia na kręgielnie. Tak tylko zmieniliśmy obuwie, a ponieważ nie mieliśmy żadnych własnych butów, musieliśmy wziąć z wypożyczalni. Podeszliśmy do jednego z torów.
- Grałaś już kiedyś w kręgle? - zapytałem biorąc jedną kulę.
Była dosyć ciężka, więc musiałem ją chwycić obiema dłońmi. W trzy dziurki wsadziłem trzy palce - kciuka, wskazującego i środkowego. Obejrzałem dokładnie kulę.
- Hm?
Myślałem, że dziewczyna tego nie usłyszała. Ale w prawdzie stała obok i zapewne dalej rozmyślała o tamtej akcji. Dalej nie rozumiałem jej smutku. Tylko dlatego, że nie powiedziała mi prawdy? To jest... głupie. Tak, to dobre określenie. Po pierwsze, nie pytałem się, czy jest człowiekiem czy ghulem. A po drugie, to przecież sam nim jestem i dobrze wiem, że trzeba ukrywać prawdę. A co by było, gdybym był inspektorem? Albo zwykłym człowiekiem, który by natychmiast doniósł służbie? Dalej by była taka przygnębiona?
Nie wiedziałem jak ją pocieszyć, rozbawić. Byle by tylko na jej twarzy pojawił się chociaż cień uśmiechu. Ale to było dosyć trudne, przynajmniej dla takiego kujona jak ja.
W odpowiedzi tylko pokręciła głową. Wyjąłem palce z kręgla, po czym podałem go Kurumi. Wyjaśniłem jak trzymać kulę, które palce wsadzić i co zrobić, aby rzucić jak najlepiej. Gdy kiwnęła głową na znak zrozumienia, popchnęła kulę. Udało jej się zbić jedynie trzy przeszkody, ale i na sam początek nieźle.
- Gdy ja próbowałem, wsadziłem za mocno palce - wycelowałem w sam środek. Zacząłem się przymierzać do rzutu. - I gdy rzuciłem kulą - tak jak w zdaniu, w tej chwili popchnąłem kulę na sam środek, jednak nie byłem mistrzem. Na torze zostały dwa pachołki. - Poturlałem się razem z nią - wyprostowałem się i spojrzałem na czarnowłosą. Na jej smutnej twarzy malował się cień uśmiechu. - Potem musieli mnie wyciągać stamtąd - zaśmiałem się, a na twarzy Kurumi pojawił się lekki uśmiech. Dalej próbowałem ją w jakikolwiek sposób rozmierzyć, chociaż nie wiem, czy to coś dało. Może i jej twarz zaczynała się rozjaśniać, rozweselać, to jednak nie jestem w tym dobry, jak Hide. Od to automatycznie rozweseli każdego człowieka. Nie mam pojęcia jak on to robi, chociaż żyję już z nim tyle lat.
Opowiedziałem jej wiele zabawnych historyjek, na temat moich wpadek na kręgielni. Kiedyś nałożyłem pewne buty, które były strasznie śliskie. Po rzuceniu kręglem poślizgnąłem się, wpadając na drugi tor i rozwalając wszystkie przeszkody, zdobywając tym samym wiele punktów. Pamiętam także gdy nie wiedziałem, jak gra się w kręgle. W efekcie chwyciłem jakąś piłkę, zapewne była ona do siatkówki, po czym rzuciłem nią. Okazało się, że pewna para wracała z plaży i tu zahaczyła, co było ich błędem, gdyż stracili piłkę.
Podczas moich durnych opowieści graliśmy w kręgle. Mi się albo udawało, albo nie, a Kurumi radziła sobie coraz lepiej, chociaż zdarzało się, że kręgiel potoczył się całkowicie poza tor. Jednak się tym nie przejmowała, gdyż na jej twarzy pojawił się w końcu uśmiech. Moje zadanie zostało wykonane. Gdybym jeszcze tylko zachęcił ją do rozmowy. Taką ją polubiłem - uśmiechnięta i rozgadaną. A gdy widziałem jej przybicie i smutek, robiło mi się dziwnie. Czułem się niekomfortowo, gdyż ja odczuwam radość, podekscytowanie, a osoba towarzysząca wręcz przeciwnie.
Zakończyliśmy swoją grę, gdy zaczęli już zamykać kręgielnie. Po rzuceniu już ostatnich kul, przebraliśmy buty, podziękowaliśmy właścicielowi i wyszliśmy na dwór. Okazało się, że kręgle zajęły nam cały dzień i w tej chwili panowała noc. Było około dziewiątej w nocy.
- No to się zasiedzieliśmy... - westchnąłem, po czym wyciągnąłem telefon. Moim błędem okazało się zostawienie go w szatni, gdyż miałem wiele nieodebranych połączeń jak i wiadomości. A od kogo? Od Hide. Musiał się martwić, tak więc szybko odpisałem mu, że byłem z Kurumi w kręgielni, a telefon zostawiłem w szatni. Wiadomość przyszła natychmiast. Uśmiechnąłem się na jego słowa, że czekał już pod moim domem. Gdy byłem już pewny, że chłopakowi nic nie jest i zacznie wracać do siebie, schowałem komórkę z powrotem do kieszeni.
- I jak ci się podobało? - wróciłem wzrokiem do czarnowłosej.
<Kurumi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz