Po tym, jak otrząsnęłam się z upadku, dojrzałam, że te ghoule zabierają te dwie dziewczynki. Zawiodłam. Nie dotrzymałam powierzonego im słowa, a to przez kogo? Przez tego gnoja, który nie ma za grosz szacunku. Wściekłość buzowała we mnie jak nigdy dotąd. Dlaczego? Nie wiem. Podbiegłam do chłopaka i przebiłam jego dłoń organem. Ten ani drgnął. Zacisnęłam mocniej zęby i rzuciłam się na niego, skutkując nasz upadek. Chwyciłam go za ramiona i przygniotłam do ulicy. Patrzył na mnie z miną niezdatną do odczytania. Strach? Niepewność? A może ciekawość? Ta mina mogła świadczyć o wszystkim i o niczym. Widząc, że nic więcej z tego nie wyniosę, mruknęłam coś pod nosem, prychnęłam i wstałam znad jego ciała. Oddaliłam się od niego o kilka kroków i spojrzałam w stronę, gdzie prawdopodobnie uciekła tamta grupka. Ukryłam kagune i stałam tak bez żadnego celu. A może podświadomie chciałam, żeby coś mnie oświeciło? Wtedy usłyszałam szuranie, a następnie ciche stęknięcia. Zniżyłam głowę i czekałam na jego ruch. Do moich uszu dobiegł dźwięk zbliżających się do mnie kroków. Kiedy niemalże czułam go na sobie, chociaż, że tak naprawdę był dość bardzo ode mnie oddalony, syknęłam, nadal powstrzymując swój całkowity wybuch gniewu.
- Nie zbliżaj się do mnie!
Kroki ucichły, a zamiast nich usłyszałam westchnienie. Zmarszczyłam brwi i już chciałam go uderzyć, ale spojrzałam w jego niezależny wyraz twarzy. Zawahałam się na chwilę. Zacisnęłam pięści na tyle, że przebiłam nimi swoją skórę.
- Dlaczego ci tak na nich zależy? -Zapytał w końcu, wybijając mnie tym samym z rozmyśleń.
Spojrzałam na niego i zlustrowałam go wzrokiem.
- A dlaczego tobie na nich nie zależy? -Mruknęłam przez zęby.
Ten tylko wzruszył ramionami i chwycił się za kark, odwracając ode mnie wzrok.
- Nie są mi zbytnio potrzebne... Stwierdziłem, że z ciebie będę miał więcej korzyści -Na nowo spojrzał na mnie, tym razem z uśmiechem na ustach.
- I że to niby ghoule są bezdusznymi bestiami -Stwierdziłam, prostując się i odwracając się do niego tyłem. Coś mówiło mi, że muszę im pomóc, nawet za cenę swojego życia. Czyżby znów miała nawrót starych wspomnień?
Chwyciłam się za głowę i zaczęłam nią energicznie kręcić. Znów usłyszałam, które zignorowałam.
- Albo jesteś, aż tak głupia, albo przesądzasz swoje umiejętności -Spojrzałam na niego z niezrozumieniem wymalowanym na twarzy. Zaśmiał się cicho i dodał -Żeby tak lekceważyć inspektora? Odwracasz się tyłem, schowałaś kagune... tak jakbyś nie chciała walczyć.
Stanęłam do niego bokiem, wpatrzona w jego osobę. Co on sobie myślał? Że zainteresowanie rośnie wraz z głupotą? Fuknęłam ironicznie, zwracając głowę na budynki, naprzeciwko mnie.
- Zobowiązałam się do czegoś, a przez ciebie nie dotrzymałam tego... Teraz nic mnie nie interesuje.
- O, doprawdy? -Wydawał się tym zainteresowany. Oplótł kark swoimi rękoma i podszedł do mnie bliżej, a następnie staną przede mną. Zmierzyłam go zimnym spojrzeniem. -Niby co takiego ci zniszczyłem?
Już miałam zamiar go wypatroszyć, ale powstrzymałam się, na szczęście. Westchnęłam cicho, spuszczając przy tym głowę.
- Nic ważnego... I tak nie zrozumiesz.
Chłopak jęknął niezadowolony, jak jakieś dziecko, którego rodzice mają sekret i nie chcą go zdradzić. Naprawdę, że też na świecie są takie osoby. Nie przejmując się nim dłużej, ruszyłam w stronę, gdzie ostatni raz ich widziałam. Przeszłam kilka kroków, a wtedy ona mnie zatrzymał, stając mi na drodze.
<Juuzou?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz