Chwila, chwila.. ona mi podziękowała?
- Zaraz, dowiedziałaś się, że jestem ghoulem i nie krzyczysz, nie uciekasz ani nic? I jeszcze mi dziękujesz? - zapytałem.
Nie mieściło mi się w głowie, że po czymś takim jeszcze będzie mi dziękować.
- No nie... Uratowałeś mi życie, a wcale tego robić nie musiałeś. Mogłeś co prawda na naszym pierwszym spotkaniu uwzględnić fakt, że jesteś ghoulem. Ale i tak zawdzięczam Ci teraz naprawdę dużo, więc wypada podziękować.
Opuściła głowę i patrzyła się na swoje buty.
- Przepraszam, że tego nie uwzględniłem - powiedziałem ze śmiechem.
Ulżyło mi, że jednak nie wszystko stracone.
- Tym razem Cię odprowadzę, nawet nie próbuj się wymigiwać.
Uśmiechnęła się i zaczęła iść. Gdy dotarliśmy na miejsce upewniłem się że nie zgubiła mojego numeru, po czym lekko pocałowałem ją w policzek na dobranoc i odszedłem.
***
Byłem w niezwykle dobrym humorze wracałem właśnie w stronę kawiarenki by zabrać motor, gdy o mały włos nie zdeptałbym paczki fajek leżących na chodniku. Podniosłem ją była cała pełna, pewnie komuś wypadła spojrzałem do przodu przede mną szła tylko jedna osoba, więc zacząłem biec w jej kierunku. Normalnie nawet bym nie pomyślał o oddaniu pełnej paczki, bo "znalezione nie kradzione", ale miałem wyjątkowo dobry humor, który pozwalał na wyjątkowo dziwne zachowania.
- Hej, to chyba twoje - krzyknąłem powoli dobiegając.
Dziewczyna odwróciła się i widocznie rozweseliła na widok papierosów.
- Dzięki. - powiedziała gdy podałem jej paczkę.
Chwila, chwila... szkicownik.. ciekawe co...
- W ramach zadość uczynienia, możesz pokazać mi swoje szkice, jeśli są dobre to powinno wystarczyć - rzuciłem jej jeden z tych swoich kretyńskich maczo uśmiechów.
Przez cały dzień nie byłem sobą, więc trzeba to nadrobić.
<Ita?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz