Noo... - zaczęłam, zastanawiając się. W sumie to co mi szkodzi? Gość jest miły i rozmawia mi się z nim niezwykle dobrze, jak na osobę, którą spotykam po raz pierwszy. Zresztą niecodziennie nadarza się okazja do zawarcia nowej znajomości. - W sumie to bardzo chętnie - dokończyłam uśmiechając się szeroko.
Chłopak rozluźnił się lekko, odwzajemniając uśmiech. Cisnęłam to, co zostało z mojej komórki do kieszeni bluzy i podałam mu adres miejsca pracy. Okazało się, że rzeczywiście świetnie zna miasto i wie gdzie ono się znajduje.
- Dobra, no to prowadź, rycerzu - powiedziałam rozbawiona.
Wyruszyliśmy w drogę. Szliśmy dość szybkim krokiem koło siebie, gawędząc o wszystkim i niczym. Nim zdążyłam się obejrzeć, byliśmy już na miejscu. Naszym oczom ukazał się nieduża, widocznie wiekowa wegetariańska knajpa. Minęło zaledwie parę minut, więc jest wielka szansa, że nie jestem jeszcze spóźniona.
- No, to tutaj. Wielkie dzięki, gdyby nie Ty, to nie wiem co bym zrobiła - rzekłam. Sama się sobie dziwię skąd we mnie dziś aż tyle pewności siebie. - Ta kawa to nadal aktualna, co nie? - uniosłam wysoko kąciki ust, spoglądając na Rena.
- Ależ oczywiście - odpowiedział wesoło. - O której kończysz?
- Mhh... o 15.20.
- Okej, będę o tej godzinie tu na Ciebie czekać - odrzekł, puszczając mi oczko.
Pożegnałam się z chłopakiem, po czym weszłam do knajpy. Następnie poszłam odszukać kierownika i zameldować swoją gotowość do pracy. Chociaż w tamtym momencie nie mogłam się już doczekać końca mojej zmiany i spotkania z Renem. Kto wie, może ten dzień nie będzie aż tak zły na jaki się zapowiadał?
<Ren?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz