środa, 17 sierpnia 2016

Od Kaneki'ego cd. Ranmaru

Skończyło się tak, że Hide zanocował u mnie twierdząc, że nie ma ochoty wracać do swojego domu. Nie miałem nic do gadania, bo gdy tylko wyszedłem z łazienki, on rozłożył się na moim łóżku. Byłem więc zmuszony rozłożyć sobie kanapę i na niej spać, gdyż chłopak miał bardzo twardy sen, a co lepsze, zasypiał po paru minutach. Tak jak teraz.
Rano to on mnie obudził skacząc na mnie i zwalając z posłania. Zderzyłem się z twardą podłogą, ale o tyle dobrze, że Hide nie bł aż tak głupi i położył poduszkę na przypuszczalne miejsce wylądowania głowy. Zrobiliśmy sobie po herbacie, zjedliśmy jajecznice z kiełbasą, a potem oboje zdecydowaliśmy się na zwykłe lodowisko. Tak. Wyszliśmy z domu jakoś przed południem, a po drodze spotkaliśmy Ranmaru. Gdy się przywitał, zdziwiłem się. Nie przypuszczałem, że mogliśmy go spotkać po drodze, także na początku nie mogłem zrozumieć, co się stało, gdy usłyszałem jego głos za plecami. Hide za to był uradowany jego spotkaniem, gdyż uwielbiał poznawać nowe osoby.
- Na lodowisko - odparł wyrywając się rudowłosy, a na twarzy nowego towarzysza gościł uśmiech.
Nie byłem pewien czy miał dobry dzień, czy radość była spowodowana wczorajszym, jak to mnie mógł bez problemu okładać, próbując mnie czegoś nauczyć. Miałem nadzieje, że to pierwsze.
- Może pójdziesz z nami? - zaproponowałem, chociaż dobrze wiedziałem, że jeśli Ranmaru będzie chciał iść z nami do tego miejsca, sam to powie i bez naszych odmówień ruszy z nami. I w sumie to w żaden sposób mi nie przeszkadzało. Im było nas więcej, tym lepiej. Chociaż okropnie bałem się o Hide. W końcu Ranmaru był zdolny pożreć nawet mnie, a mojego przyjaciela? Miałem ogromną nadzieję, że jego także weźmie za kumpla i będzie się od niego trzymał z dala, jeśli będzie mu chodzić po głowie pożarcie go.
Na początku trzeci towarzysz udawał, że się zastanawiał, chociaż się domyślałem, jaka będzie odpowiedź.
- Dobra - zgodził się, a z jego twarzy dalej nie schodziła ta radość.
I tak niczym trzej muszkieterowie (fajne porównanie) ruszyliśmy w stronę lodowiska.
- Wyglądasz na okropnie zadowolonego - zauważył Hide.
- Mam taki dobry dzień - założył ręce za głowę, a jego uśmiech dalej widniał na jego twarzy.
Ludzi na chodniku nie było dużo, raz więcej, raz mniej. Omijaliśmy ich, chociaż większość schodziła nam z drogi. Niektórzy wchodzili do sklepów, galerii czy banków, a inni przechodzili przez ulicę, gdy była taka możliwość. Mogłoby się wydawać, że to miasto jest w stu procentach normalne. Bez żadnych ghuli. Samochody jeździły po ulicach, albo zatrzymywali się na parkingach. Wtedy otwierały się drzwi i wychodzili z nich ludzie. Taka rutyna. Jako człowiek nie mógłbym teraz uwierzyć, że praktycznie połowa tych mieszkańców może być ghulami. To jest nawet niemożliwe, ale to jest tak samo niemożliwe, jak zamiana w ghula przez zwyczajną zmianę organów.
- Jeździłeś już kiedyś na łyżwach? - przez cały czas nasza trojka rozmawiała, jakbyśmy się znali od przedszkola. Na przeróżne tematy. To zainteresowania kogoś, albo śmianie się z nie wiadomo jakich rzeczy.
- Kiedyś. A wy? - odpowiedział Ranmaru.
- Od dziecka jeździmy - odpowiedziałem za Hide, który ciągle gadał i nie mógł się zamknąć. To jest chyba jeden z powodów, dla którego uwielbiam z nim przebywać. Jest może i rozgadany i mógłby gadać przez końca, to jednak jest świetnym słuchaczem i potrafi się zamknąć, wysłuchać kogoś i mu doradzić. Ale teraz to był gadułą. Miałem wrażenie, ze Ranmaru ma go dosyć, ale pomimo tej myśli nie pozbywał się radosnego uśmiechu, który przybył razem z nim.
- To chyba jesteście w tym nieźli - stwierdził śmiejąc się pod nosem.
- No pewnie! - oczywiście Hide nie wiedział zbytnio co to nieśmiałość. Był strasznie szczery i jeśli coś jest prawdą, nawet jakaś pochwała kierowana w jego stronę, musiał to oznajmić radośnie. - Ale jeśli mam być szczery, to Kaneki jeździ ode mnie lepiej - dodał, a ja tylko przewróciłem oczami.
Przed nami pojawił się wielki budynek z napisem nad drzwiami „Lodowisko”.
- Już jesteśmy - oznajmiłem rudowłosemu, gdyż on był tak zaciekawiony nowym kolegą, że zapomniał po co idziemy.
Weszliśmy do środka, gdzie wykupiliśmy po trzech parach łyżew i weszliśmy na lód.

<Ranmaru?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz