Jedyne co pamiętam, to coś lecącego w moim kierunku. Teraz jedyne co widziałam, to ciemność i ból, który przeszywał moje ciało. Co się stało? Dlaczego? Kim ten ktoś jest? Co z Kanekim? Tylko to zaprzątało mi teraz głowę. Po chwili ciemność zaczęła przeradzać się w jakiś, bardzo niewyraźny, obraz. Otworzyłam oczy. Był to sen, lecz dość dziwny. Stałam pośrodku pola z pszenicą. Horyzont wyglądał, jakby nie miał końca, jakby te pola ciągnęły się w nieskończoność. Obejrzałam się za siebie, gdy usłyszałam jakiś odgłos. Coś tam stało, dość daleko ode mnie, lecz równie dobrze widoczne. Przełknęłam gulę gnieżdżącą się w moim gardle i zaczęłam do tego czegoś podchodzić. Będąc kilka metrów przed tym, jaki dym rozproszył się wokół mnie, a postać jakby jakaś ciecz, wbiła się w ziemię, natomiast zza jej pleców uleciało stado kruków, które leciały wprost na mnie. Nie mogłam się ruszyć. Ptaki otoczyły mnie, po czym zaczęły atakować. Otworzyłam oczy, a obraz wydał się niewyraźny. Coś przede mną było. Coś bardzo znajomego. Kaneki, widziałam go, co znaczyło, że wróciłam. Chciałam wyciągnąć w jego stronę dłoń, lecz wtedy odleciał on na bok, a moim oczom ukazał się ten samy, który zaatakował mnie. Jego twarz, ciało, jak i cała postura, była dla mnie zamazana. Jedyne co widziałam, to jego kontury. Nie przejmował się mną, bo bardziej interesował go chłopak. Zaczął kierować się do niego, stawiając to coraz głośniejsze kroki. Jego kagune jakby urosło. Widząc jego plecy, próbowałam udźwignąć swoje ociężałe ciało. Podnosząc głowę nad zimnym podłożem, zaczęłam zaczerpywać powietrza. Wstając na nogi, spojrzałam w ich stronę. Ghoul podniósł Kaneki'ego za szyję jedną ręką. Zaczął go dusić. Kaneki próbował się jakoś uwolnić, lecz bez skutku. Wkrótce zaczął również używać swojego organ. Zataczając się trochę, po wstaniu, zgarbiłam się nieznacznie, po czym przeklęłam samą siebie. Na co mi to było? Mogłam się do tego nie wtrącać. Zacisnęłam zęby, po czym na powrót spojrzałam na mężczyznę.
- Zostaw go... -Powiedziałam ochrypłym głosem.
Mężczyzna, będąc lekko zaciekawionym, spojrzał na mnie przez ramię, nie zwalniając uścisku na szyi mojego przyjaciela. Widząc moją marną postawę, odwrócił się całkowicie. Moja widoczność o wiele się poprawiła, przez co mogłam zobaczyć jego zniewagę, pod błogim uśmiechem. Wyprostowałam się na tyle, jak bardzo mogłam.
- Powiedziałam... Zostaw go -Rzekłam agresywniej.
Przestał się śmiać, a zaczął lustrować mnie wzrokiem, po czym uwolnił Kaneki'ego, uprzednio kopiąc go w bok. Delikatnie się wzdrygnęłam, gdy usłyszałam odgłos łamanych kości. Facet zaczął do mnie podchodzić, nie przestając mierzyć mnie wzrokiem.
- Miejmy to już za sobą -Mlasną beznamiętnie, a następnie zarzucił swoje kagune, z którego uleciały kryształowe strzały.
Wokół mnie powstała mgła, a kiedy opadła, ghoul wzdrygnął się nieznacznie. Przebił moje ciało w trzech, może czterech miejscach, lecz większość unieszkodliwiłam swoją macką. Kiedy spuściłam ją w dół, spojrzałam na niego, z rządzą mordu. Chyba go to nie zadowoliło, gdyż wznowił atak. Po tym, jak znów przebił mój brzuch, znalazłam się dość blisko Kaneki'ego. Spojrzałam na niego i posłałam mu prawie niewidoczny uśmiech, po czym uwolniłam kolejne trzy macki, zmuszając faceta do odskoku. Widząc, że znajduje się dość daleko, mruknęłam do towarzysza.
- Musisz uciekać.
- Ale co z...
- O mnie się nie martw -Przerwałam mu, spoglądając tym samym w jego stronę -Kto powiedział, że ja również nie ucieknę?
Poczułam, jak w moich ustach sączy się coraz więcej krwi. Otarłam szybko to miejsce, aby on tego nie zobaczył.
- Mu chodzi tylko o ciebie, więc jak ty znikniesz, to i on -Stwierdziłam i ponownie spojrzałam na niego -Więc?
Chwilę czekałam na jakikolwiek jego ruch, lecz kiedy już miał zamiar jakiś zrobić, mężczyzna zaskoczył nas od boku. Z trudem zablokowałam jego atak. Wiedziałam, że długo nie dam rady tego ciągnąć. Byłam zbyt słaba, a te rany nie dawały mi przewagi.
<Kaneki?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz