Wyszliśmy z budynku, a chłopak niemalże od razu chwycił za telefon. Wpatrzony w jego wyświetlacz, po części się uśmiechał. Kiedy tylko skończył, znów zwrócił się do mnie.
- I jak ci się podobało?
Spojrzałam na niego, w jego oczy, lecz szybko odwróciłam wzrok, spoglądając tym samym w bok. W pewnym momencie moje spojrzenie powędrowało do góry, na niebo, gdzie w niektórych miejscach były umiejscowione małe gwiazdy. Niestety po księżycu ani śladu. Mój wzrok posmutniał, lecz kiedy tylko usłyszałam ciche szmer za sobą, od razu się odwróciłam i uśmiechnęłam.
- Było w porządku. Nie pamiętam, kiedy tak dobrze się bawiłam, naprawdę -Mówiąc ostatnie słowo, przymknęłam oczy i wyszczerzyłam zęby.
Kaneki był tym zachwycony, a przynajmniej taki się wydawał. Po niedługim czasie ruszyliśmy z miejsca. Szliśmy chodnikiem, który pomimo później godziny, wciąż był przeludniony. Szłam krok od niego, trzymając się z tyłu. Wpatrzona zaś byłam w ziemię, a właściwie w kroki stawiane przez chłopaka. Były normalne i zwyczajne, przez co czułam się jeszcze bardziej niepewnie. Dlaczego, nie wiem. Dumałam nad tym, nad swoim zachowaniem względem chłopaka, czy też nad tym, czemu tak jest. W jakimś sensie nie mogłam o tym zapomnieć. W pewnym momencie poczułam szarpnięcie, przez które o mało co nie upadłam na ziemię. Zachwiałam się na nogach, a kiedy już miałam polecieć do tyłu, poczułam, jak ktoś mnie chwyta za rękę. Kiedy przyjrzałam się postaci, spostrzegłam, że był to Kaneki, który od razu przybrał opiekuńczy wyraz twarzy.
- Wszystko w porządku? -Zapytał, kiedy stawiał mnie na równe nogi, na co skinęłam twierdząco głową -Na pewno? Wyglądasz, jakby coś się jednak stało -Wyglądał na naprawdę przejętego.
Szybko posłałam mu uśmiech i uwolniłam swoją dłoń z jego uścisku, po czym otrzepałam swoją spódniczkę. Kiedy usłyszałam, że szykował się do kolejnej wypowiedzi, przerwałam mu.
- Nie musisz się tak o mnie martwić, przecież nie jestem z porcelany -Zaśmiałam się, splatając palce za sobą.
Kaneki przez chwilę wyglądał, jakby nie rozumiał moich słów, aż w końcu sam się zaśmiał. Widząc, że już się o mnie nie martwi, ruszyłam ponownie w kierunku, w którym szliśmy. Zaczęłam błądzić wzrokiem po budynkach, ludziach i przejeżdżających pojazdach. Wtedy właśnie zaczęłam się zastanawiać, gdzie się aktualnie udajemy. Gdy tylko spojrzałam na towarzysza, wiedziałam, że obydwoje nie damy rady, aby gdziekolwiek iść. Kiedy tylko doszliśmy do parku, który znajdował się dość blisko mojego bloku, zatrzymałam się i stanęłam przed chłopakiem. Rozświetlała nas jedna lampa, która położona była trzy kroki obok nas. Przechyliłam głowę i posłałam mu nieznaczny uśmiech, który oznaczał pożegnanie. Chwilę jeszcze tak staliśmy, aż w końcu odwróciłam się i zaczęłam odchodzić. Po kilku krokach zatrzymałam się i spojrzałam na niego przez ramię.
- Mam szansę, aby spotkać się z tobą jutro? -Przyjaciel patrzył na mnie jak w obrazek, a kiedy tylko otworzył usta, by już coś powiedzieć, ponownie go wyprzedziłam -Jeżeli się zgadzasz, to jutro w tym samym miejscu, dobrze? -Dłużej nie czekając, odeszłam od światła lampy, a niedługo po tym z jego pola widzenia.
Po kilku minutach znalazłam się w swoich czterech ścianach. Odłożyłam trochę brudną torbę i położyłam się na pościelonym łóżku. Czas dłużył mi się niewyobrażalnie. Patrzyłam w sufit, zastanawiając się nad dzisiejszym dniem. Po jakimś czasie odczułam znużenie i zasnęłam. Chciałam się z nim spotkać choć raz jeszcze i porozmawiać na inne tematy niż dotychczas. Chciałam go poznać i odkryć, kim jest, tym bardziej że dla mnie był inny.
<Kaneki?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz