Juuzou popchnął mnie w stronę stwora, ale najpierw wręczył mi olbrzymią broń w postaci kosy wykonanej z kagune.
- Ej,ej! Dlaczego ja mam z nim walczyć?! - odwróciłam się w stronę chłopaka, a ghul w tym czasie machną kaguną i trafił tuż obok mojej nogi, ponieważ odskoczylam odruchowo.
- Nie narzekaj - zaśmiał się Juuzou
Ghul miał całą twarz w krwi człowieka, którego przed chwilą spożywał.
Wyglądał na bardzo wkurzonego, zresztą tak było. Stwór zaczął zmierzać w moją stronę, a ja jej wiedząc co robić cofalam się przerażona. Momentami próbowałam biedz do tyłu. Nie miałam żadnego doświadczenia w takiej walce. Może dwa razy zabiłam ghula, ale takiego oslabionego lub chorego, a to się nie liczy. Nic dziwnego, że w końcu zaczęłam biedz przez wąską uliczkę, a ghul wymachujacy swoją bronią za mną.
Juuzou złapał się za głowę. Widocznie myślał, że raz dwa zalatwie go i będzie super, bo cóż...chyba się mylił. Tracilam nadzieję na ujście z życiem, A Juuzou zamiast mi pomóc biegł za nami aby lepiej widzieć jak mi idzie uciekanie, naprawdę wspaniale.
Jak na moje nieszczęście wbiegłam w ślepą uliczkę, stanelam prawie pod ścianą I unioslam kose do góry, ale ghul złapał mnie kaguną za brzuch, zacisną ją wystarczająco mocno, żebym miała kłopoty z oddychaniem i to spore. Uniusl mnie wysoko nad kamienną posadzką i rzucił mną o ziemię. Z nosa i ust zaczęła lecieć mi krew, nie mówiąc już o innych obrazeniach. Kosa wypadła mi z dłoni, ale mimo bólu kości złapałam ją i wstałam lekko się chwiejąc. To nie był jednak koniec, ponieważ stwór zrobił to samo, ale tym razem rzucił mnie o ścianę jakiegoś budynku. Uderzyłam w nią tak mocno, że aż tynk zaczął odpadac. Już nawet nic nie czułam, nog, rąk, Chwyciłam powoli znów broń i po dłuższej chwili leżenia na betonie wstałam i zdenerwowana jak nigdy zamachnelam się po czym odcielam ghulowi rękę. Ta niestety szybko zaczęła się regenerowac, za szybko. Odskoczylam, aby nie uderzył mnie kolejny raz i po zamachnieciu się pobieglam w stronę stwora trafiając w jego kagune.
Juuzou?
- Ej,ej! Dlaczego ja mam z nim walczyć?! - odwróciłam się w stronę chłopaka, a ghul w tym czasie machną kaguną i trafił tuż obok mojej nogi, ponieważ odskoczylam odruchowo.
- Nie narzekaj - zaśmiał się Juuzou
Ghul miał całą twarz w krwi człowieka, którego przed chwilą spożywał.
Wyglądał na bardzo wkurzonego, zresztą tak było. Stwór zaczął zmierzać w moją stronę, a ja jej wiedząc co robić cofalam się przerażona. Momentami próbowałam biedz do tyłu. Nie miałam żadnego doświadczenia w takiej walce. Może dwa razy zabiłam ghula, ale takiego oslabionego lub chorego, a to się nie liczy. Nic dziwnego, że w końcu zaczęłam biedz przez wąską uliczkę, a ghul wymachujacy swoją bronią za mną.
Juuzou złapał się za głowę. Widocznie myślał, że raz dwa zalatwie go i będzie super, bo cóż...chyba się mylił. Tracilam nadzieję na ujście z życiem, A Juuzou zamiast mi pomóc biegł za nami aby lepiej widzieć jak mi idzie uciekanie, naprawdę wspaniale.
Jak na moje nieszczęście wbiegłam w ślepą uliczkę, stanelam prawie pod ścianą I unioslam kose do góry, ale ghul złapał mnie kaguną za brzuch, zacisną ją wystarczająco mocno, żebym miała kłopoty z oddychaniem i to spore. Uniusl mnie wysoko nad kamienną posadzką i rzucił mną o ziemię. Z nosa i ust zaczęła lecieć mi krew, nie mówiąc już o innych obrazeniach. Kosa wypadła mi z dłoni, ale mimo bólu kości złapałam ją i wstałam lekko się chwiejąc. To nie był jednak koniec, ponieważ stwór zrobił to samo, ale tym razem rzucił mnie o ścianę jakiegoś budynku. Uderzyłam w nią tak mocno, że aż tynk zaczął odpadac. Już nawet nic nie czułam, nog, rąk, Chwyciłam powoli znów broń i po dłuższej chwili leżenia na betonie wstałam i zdenerwowana jak nigdy zamachnelam się po czym odcielam ghulowi rękę. Ta niestety szybko zaczęła się regenerowac, za szybko. Odskoczylam, aby nie uderzył mnie kolejny raz i po zamachnieciu się pobieglam w stronę stwora trafiając w jego kagune.
Juuzou?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz