Juuzou ograniczył mi na chwilę widok, nie wiem czy nie chcący, ale mnie to wkurzylo.
Przeciął coś temu psu, a on momentalnie przestał piszczeć.
- To żadne odruchy, on wszystko czuje idioto! Po co kłamiesz?! Nie jestem głupia! - w oczach zbierały mi się łzy
Wybchnelam Juuzou na bok i nie wiedząc kompletnie co robić zatamowałam mu krwawienie i dokonczylam zszywać brzuch, gdyż wszystkie narządy były już w psie.
Zwierzę miało przeszklone oczy i ledwo oddychało. Po chwili jego oddechu nie było nawet czuć, zamknęłam mu tylko oczy.
- Zdechł - powiedziałam szorstko odwracając się w stronę chłopaka
Juuzou nic sobie z niczego nie robił i poszedł w stronę drugiego psa.
- I tak jak mu coś przeszczepisz to nic nie zadziała! - powiedziałam donosnym tonem
- Skąd niby wiesz? - zapytał
- Bo wiem!
Kiedy tak klocilismy się usłyszałam jakieś mlaskanie i pocieranie pazurami o blachę
Odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam, że ten martwy do tej pory pies się podnosi.
Spojrzałam na niego zdziwiona, otworzył oczy, nie były już czarne i zwykłe, jedno oko miał czarwone, zupełnie jak oko ghula. Minęło parę sekund, a zwierzę stało już na nogach. Chciałam mu się przyjrzeć z bliska, więc przyblizylam twarz. Obawiałam się, że może coś mi zrobić, ale on tylko polizał mnie po twarzy. Uśmiechnęłam się i poglaskalam go.
- Jest mój! Nazwę go Lucyfer. - powiedziałam szczęśliwa.
Juuzou?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz