Zbliżyłam kagune do jego ręki, po czym ponownie się zaśmiałam. Znów na mnie spojrzał, tylko że z bardziej krzywym wyrazem.
- Dziwny jesteś... -Powiedziałam w końcu, nie odrywając organu znad jego ręki.
- Niby w jakim znaczeniu, '"dziwny"? -Wydawał się zaskoczony.
Spojrzałam na niego i westchnęłam.
- Każdy normalny zacząłby się wyrywać, czy coś, a ty... Nic nie robisz.
- A niby co miałbym robić? -Zapytał, jakby naprawdę nie wiedział, o co mi chodzi
Opuściłam kagune i spojrzałam w bok. Miałam dwa wyjścia. Pierwsze to zaczekanie na to kiedy w końcu mnie rozkuje lub... Ponownie uniosłam kagune ponad kajdany. Macka stwardniała i poszłą z całą premedytacją w dół. Wokół nas trysnęła krew, ale byłam wolna. Odbiłam się od samochodu, przy którym stałam i odeszłam od niego na blisko pięć metrów. Patrzył to na kajdany to na mnie z coraz większym zdziwieniem. Uśmiechnęłam się, a następnie zaśmiałam histerycznie. Odcięłam swoją rękę. Miałam tę świadomość, że za niedługo ją 'odzyskam'. Przybliżyłam rękę bez znacznej swojej części do swojej klatki piersiowej i ukłoniłam się, po czym zwiększając moc kagune doskoczyłam do schodów. Słyszałam jak Juuzou próbuje mnie dogonić, ale nie szło mu to zbyt dobrze.
Po kilku nużących chwilach znalazłam się w całkowicie nieznanym mi otoczeniu. Szłam pustą ulicą. Wyglądało to tak, jakby wszyscy ludzie, czy ghoule stąd wyginęli. Żadnego życia, nic. Szłam, rozprzestrzeniając wokół siebie głuche echo. Czułam się jak w jakimś mieście duchów. Ale było to i dobre, bo mogłam odczekać i odpocząć. Wstąpiłam do jakiegoś zniszczonego, na wpół zburzonego budynku, najprawdopodobniej bloku. Otworzyłam pierwsze lepsze drzwi i weszłam do pomieszczenia. Rozejrzałam się w środku. Jedna ściana byłą całkowicie zniszczona, tak samo, jak okna, ale dało się tu cokolwiek zrobić. Podeszłam do podartej, czerwonej sofy i runęłam na nią. Oparłam się o niezbyt miękki materiał i zdjęłam maskę. Patrzyłam w sufit, z którego odchodziły tynki, tak samo, jak i ze ścian. Ciekawe co tu się stało. Wtedy usłyszałam jakiś szelest. Odwróciłam się w tamtym kierunku, a następnie podeszłam do obszernej szafy na samym końcu zniszczonego pokoju. Wyglądała na prawie co nietkniętą. Chwilę odczekałam, aż w końcu otwarłam ją. W ciemności ujrzałam dwie pary oczu. Patrzyły na mnie z przerażeniem. Otwarłam bardziej, tak aby do środka wpadło trochę bladego blasku. Wtedy dopiero dojrzałam, że były to jakieś dzieciaki. Ubrudzone, wygłodniałe i przerażone. Rozejrzałam się raz jeszcze, po czym wyciągnęłam w ich stronę rękę, lecz nie przyjęły jej. Ponownie uaktywniłam kagune i za jego pomocą wyjęłam je z szafy. Ułożyłam je na kanapie. Były tak przestraszone, że nawet nie próbowały uciec. Stałam nad nimi, aż w końcu zasiadłam w fotelu. Były to dwie dziewczynki. Zielonooka o brązowych włosach byłą wyraźnie starsza od złotookiej brunetki. Przyłożyłam dłoń do ust, uprzednio mocując łokieć w oparciu.
- Kim jesteście? -Powiedziałam, bez żadnych ogródek -I co tu się stało? Gdzie wywiało wszystkich?
Dziewczynki na mój głos wzdrygnęły, a później pokręciły głowami. Zmarszczyłam brwi i uderzyłam pięścią o fotel, lecz szybko uspokoiłam się, wiedząc, że agresja nic tu nie pomoże. Nabrałam powietrza w płuca, po czym wstałam i przeszłam do kolejnego pokoju. Kiedy przechodziłam koło nich, jedna odezwała się.
- Co ci się stało?
Spojrzałam w ich stronę. Starsza przytkała dłonią usta młodszej i patrzyła na mnie przepraszającym i przerażonym wzrokiem. Uśmiechnęłam się i odwróciłam w ich stronę, po czym podeszłam i pogłaskałam po głowie.
- Nie musicie się mnie obawiać... nic wam nie zrobię.
- Łżesz! -Wykrzyknęła zielonooka, odciągając moją dłoń z głowy jej siostry -Wy wszyscy! To twoja rasa to zrobiła! Zabiła ich wszystkich! -Załkała, na co ja nawet nie zareagowałam.
Odwróciłam się i skierowałam do kuchni. Otworzyłam coś, co miało przypominać lodówkę i zajrzałam do środka. Następnie wyciągnęłam pierwsze lepsze z brzegu i przeczytałam etykietę. Data przydatności jeszcze nie minęła, dlatego odstawiłam jedzenie na blacie. Później wyłożyłam jeszcze jakąś puszkę z owocami oraz wodę, po czym podchodząc do nich, rzuciłam na stół. Użyłam kagune i otworzyłam puszki, w których znajdywało się jedzenie. Szybko odeszłam, zamykając drzwi na klucz.
- Jedzcie i odpocznijcie. Nic wam się nie stanie, obiecuję -Powiedziałam oschle, po czym zniknęłam za ścianą, gdzie znajdywała się łazienka.
Podeszłam do wanny i chciałam puścić wodę. Kran jednak odmówił posłuszeństwa, na co westchnęłam ze zrezygnowaniem. Postanowiłam, że zajmę się nimi na tyle długo, aż nie wyzdrowieje, a później? Później zrobią to, na co będą miały ochotę. Gdy wróciłam do salonu, zobaczyłam, że zajadają rzeczy, które im dałam. Naprawdę były głodne. Usiadłam naprzeciwko nich, pod ścianą i zaczęłam się zastanawiać, co teraz się stanie.
<Juuzou?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz