poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Od Kaneki'ego cd. Kurumi

Po wrzuceniu do coli kostek cukru od pana Yoshimury, picie stało się dla jadalne. Tak samo popcorn, do którego także dodałem pewien składnik, dzięki któremu mogłem się tym spokojnie najeść. Jednak Kurumi nawet nie tknęła tego jedzenia. Zapomniałem jej o tym powiedzieć, a to tylko dlatego, że od razu wciągnąłem się w film. Był strasznie zabawny, a po wyjściu z kina okazało się, że bawiło nas praktycznie to samo. Miło było się pośmiać z czegoś wspólnie, nie słysząc żadnych pogard czy wrednych komentarzy do tego, co ciebie bawiło. Czas jaki spędzam z nią jest fantastyczny.
Z budynku został wyrzucony jakiś przedmiot, który o mało co nie trafił dziewczyny. Podbiegłem do niej, po czym ją stamtąd odciągnąłem, za nim wyrzucili kolejnym przedmiotem.
- Wiesz co to było?
Pokręciłem przecząco głowa, zerkając jeszcze na to dziwne miejsce. Nie wiedziałam o co chodziło.
- Pewnie jakaś bójka - odparłem po chwili, dalej ciągnąc za sobą dziewczynę. Kurumi ciągle zaglądała do tyłu i dalej patrzyła na ten budynek, ale w żaden sposób się nie wyrywała. Tak jak małe dziecko, które posłusznie idzie za rodzicami, chociaż chciało by zobaczyć co się dzieje.
- Wątpię, aby to była tylko bójka - dziewczyna zrównała ze mną kroku, po czym ją puściłem. Spojrzałem na nią kątem oka.
Szliśmy w chwilowej ciszy, każdy rozmyślał o tym zdarzeniu. W końcu wyrzucanie przez szybę przedmiotów, takich jak naczynia czy szafki nie jest przecież normalne, prawda? Ale do głowy nic innego mi nie przychodziło jak zwykła bójka. Ale tak czy siak nawet do bójki to nie było podobne. Ale co to mogło być innego? W sumie... druga myśl to były ghoule. Przecież one mają tyle siły, aby rzucać takimi rzeczami jak szafki. Ale co to miało i tak być? Moje myśli przerwał głośny krzyk. Kurumi tak samo się wzdrygnęła, jakby ktoś ją otrząsnął z głębokich myśli.
- Co to było? - zapytała, gdy krzyk ucichł. Ja także milczałem przez parę sekund i byłem wpatrzony w most, który znajdował się nie daleko nas.
- To chyba jakaś kobieta... - stwierdziłem.
Kurumi bez większego namysłu pobiegła w tamtą stronę.
- Kurumi! - zdążyłem krzyknąć jej imię, po czym ruszyłem biegiem za nią. - Kurumi! Czekaj! - powtórzyłem, gdy skręciła za jakąś siatką i zniknęła mi z oczu. Jak zahipnotyzowana biegła w tamtą stronę, a ja miałem trudność z jej nadążaniem. Nigdy nie byłem dobry w żadnym sporcie, nawet w zwykłym bieganiu, także miałem nieco utrudnione zadanie. Dobiegłem do jakiegoś tunelu, gdzie zniknęła czarnowłosa. Zauważyłem ją dopiero na jakimś oświetlonym parkingu, gdzie było tylko z cztery samochody. W podziemnym parkingu było zimno, tak więc od razu po wejściu tutaj przeszły mnie ciarki. - Kurumi! - krzyknąłem i po tym jakieś ciało wylądowało na mnie, odrzucając mnie tym samym do tyłu. Uderzyłem o ścianę plecami, tak więc poczułem intensywny ból, który z każdym ruchem narastał. Gdy otworzyłem oczy, leżała na mnie znana mi dziewczyna. Po raz czwarty wypowiedziałem jej imię, jednak tym razem ze strachem. Miała zamknięte oczy, a na głowie miała rozcięcie.
- Rize... - usłyszałem obcy głos mężczyzny.
Podniosłem wzrok znad jej ciała, na jakiegoś ghoula z kagune skrzydłami. Miał na twarzy krew, a w dłoni trzymał urwaną rękę zapewne jakiegoś człowieka. Najprawdopodobniej tej kobiety, której słyszałem wraz z towarzyszka krzyk.
- Pachniesz jak Rize... - powtórzył głośniej zdanie, kierując je do mnie.
Wstałem z ziemi i stanąłem przed Kurumi. Zmarszczyłem brwi, chociaż w rzeczywistości moje nogi drżały ze strachu. „Dlaczego jesteś takim tchórzem?!” przeszło mi przez myśl, jakby powiedziała to fioletowowłosa.
- Kaneki... - zdziwiłem się.
- Skąd znasz moje imię? - zapytałem próbując utrzymać głos pewnym, chociaż w środku po prostu się bałem. I tyle.
Mężczyzna zaczął się psychicznie śmiać, po czym wystrzelił we mnie jakieś strzały ze skrzydła. Zaczęły one ranić moje ciało, nie które wbijały się we mnie pozostając w skórze. Pomimo tego dalej utrzymywałem się na nogach, aby ochronić ciało dziewczyny, która w dalszym ciągu się nie obudziła. Niestety to nic nie dało, gdyż po jego jednym szybkim ruchu wylądowałem na ziemi.

<Kurumi?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz