Kichi zniknęła po raz kolejny. I to tak na dobre wyjechała z kraju. Byłem załamany. Nie wychodziłem z domu, w końcu Rei zaczął mnie opuszczać. Zacząłem zdawać sobie sprawę z wszystkiego co zrobiłem. Dobrze zrobiła że ode mnie uciekła, będzie teraz bezpieczna. Gdybym tylko umiał się kontrolować. Tyle razy Rei ją skrzywdził. Pierwszy raz kiedy prawie ją zabił w restauracji Ghuli, potem gdy próbował zabić jej dziecko a na sam koniec kiedy ja po prostu porwał. Nie docierało do mnie jak mogłem zrobić coś takiego mojej Kichi. Jak mogłem tak paskudnie ją zostawić ciężarną na pastwę losu, nie ważne jakim ojcem bym był, po prostu bym był. Dobrze że Yukine pomógł jej uciec, ale nie chciał gadać o tej sytuacji coś ukrywał. Mało ważne, Kichi jest bezpieczna z bratem i dzieckiem. Moim niechcianym dzieckiem.
Minęło naprawdę sporo czasu ale ja nie zapomniałem o niej. Śniła mi się ciągle, każdej nocy, Wydawało mi się że słyszę jej głos a czasem nawet miałem halucynacje.
Pewnego ranka szedłem z Yukine do pracy, ten jak zwykle cos gadał a ja jak zwykle myślami byłem daleko. Dopóki na swojej drodze nie spotkałem matki z dzieckiem które na mnie wpadło, na początku chciałem je najzwyczajniej w świecie minąć. Ale zobaczyłem twarz matki. Znowu mam halucynacje? Wyprostowałem się i przetarłem oczy ona dalej tam stała, ale nie na długo odwróciła się i chciała odejść z synem. Jednak ja złapałem ją za ramię i odwróciłem do siebie:
- Kichi? To naprawdę ty?
Ta jednak szybko zrzuciła moja rękę z ramienia. Popatrzyłem na chłopca. Był przerażająco podobny do mnie. Nie okazywał uczuć, patrzył się tylko na mnie.
- Kanto? - zapytałem nie pewnie.
Chłopczyk widząc że znam jego imię cofnął się o krok. No bo z kąd miałem je znać?
- Czego chcesz? -zapytała Kichi, a ja wróciłem wzrokiem na nią.
Uklękłem przed nią:
- Kichi błagam wróć do mnie, ja dłużej nie wytrzymam. Nie umiem o tobie zapomnieć.
- Hmmm... coś ci się pomyliło taką szopkę z klęczeniem i błaganiem już odstawiłeś, pamiętasz jak to się skończyło?
- Ale to nie byłem ja! Dobrze o tym wiesz.
Chłopiec patrzył się na mnie jak na wariata.
- Nie byłeś ty? Dobrze wiesz że nawet jeśli teraz jesteś sobą to Rei może w każdej chwili przejąć nad tobą kontrolę.
- Nie pozwolę mu! Obiecuje. Wróć do mnie!
- To już ci nie przeszkadza nasz syn?
Chłopiec na dźwięk słów ,,nasz" otworzył szeroko ocz i cofną się odemnie jeszcze bardziej, ciągnąc za sobą mamę.
Zmierzyłem go wzrokiem wstając.
- Zamieszkajcie u mnie, oboje. - powiedziałem łapiąc KIchi za rękę.
Całemu zdarzeniu przyglądał się Yukine który miał dziwny wyraz twarzy, jakby cos ukrywał.
Kichi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz