Kurumi czasem zachowywała się dziwnie, ale w pewien sposób było to... urocze. Tak, to dobre słowo. Uwielbiałem przebywać w jej towarzystwie, chociaż znaliśmy się nie pełne dwa dni. Ale w tej chwili czułem się, jakbym znał ją parę lat. Jakby była moją przyjaciółka. Miała wspaniały radosny uśmiech, którym zarażała wszystkich wokół, śliczne oczy, które wręcz hipnotyzują, jak jej dziecięta twarzyczka... A gdy tak biegła, jej granatowa spódniczka powiewała na wietrze, co dodawało jej uroku.
Podążałem za nią w stronę budynku o nazwie „Multikino”. I zobaczyłem go po pięciu minutach. W tym czasie Kurumi szła przodem, bardzo rozweselona, jak małe dziecko, które na Boże Narodzenie dostało swój wymarzony prezent. Gdy na nią patrzyłem, na mojej twarzy malował się duży uśmiech.
- Jesteśmy! - odparła radośnie, wyrywając mnie z zamyślenia.
Podniosłem wzrok i zobaczyłem czarny budynek, z napisem „Multikino”, które świeciło na fioletowo. Wokół ludzi było dosyć sporo, ale jednak dziewczyna złapała mnie za rękę i pociągnęła, wyciągając z tłumu ludzi.
- Dzięki - odparłem, gdy znaleźliśmy się w środku.
Rozejrzeliśmy się po pomieszczeniu. Przed nami stała lada, a na niej trzy kasy, gdzie można było kupić nie tylko bilety, ale i okulary do 3D, popcorn, nachos, colę i różne słodycze, które kryły się za szybą. Uformowały się tutaj trzy kolejki, liczące po dziesięć osób, jak nie więcej. NA twarzy czarnowłosej pojawiło się jakby zakłopotanie czy coś takiego.
Bez większego namysłu podszedłem do najkrótszej kolejki, w której stało chyba z siedem osób, niektóre w parach. Dziewczyna zaraz po tym podeszła do mnie i stanęła obok, oglądając tablicę, na której był spis wszystkich filmów, jakie dzisiaj nadawali. Ja dalej się rozglądałem po pomieszczeniu. Nie było tutaj nikogo znajomego, dosłownie. Wszystkie obce twarze były zajęte tylko sobą, jak i kinem i najbliższymi.
- Masz już coś? - wróciłem wzrokiem do dziewczyny, która dalej oglądała tablice.
- A na co masz ochotę? - podniosłem wzrok na czarne tło z białymi napisami, które tworzyły tytuły przeróżnych filmów. Znalazł się tak „American Pie”, „Epoka Lodowcowa 5”, „Mój przyjaciel smok” i wiele wiele innych.
- A co powiesz na „Dziewczyna mojego kumpla”? - proponuje widząc przedostatni tytuł.
Kurumi przez chwile milczy i dalej przygląda się tytułom, aż w końcu się zgadza na zaproponowany przeze mnie film, a na jej twarzy widnieje ciągły uśmiech.
- Teraz tylko przetrwać tą kolejkę - stwierdzam wychylając głowę w bok i obserwując ilość ludzi stojących w tej samej kolejce. Nie spieszyło im się widocznie, ale nam także, gdyż owa komedie rozpocznie się dopiero za pół godziny.
- Damy radę - pocieszyła mnie czarnowłosa. - Zaraz przyjdę - odparła wychodząc z kolejki.
Ruszyła w stronę toalety, a ja za nią podążyłem wzrokiem. Przypomniała mi się pewna scena z dzieciństwa, gdy to z mamą poszliśmy do kina. Zachciało mi się toalety, a wtedy nie wiedziałem, że płcie można oznaczyć figurami. My mieliśmy trójkąt, a dziewczyny koło. Wtedy tego nie wiedziałem i jak głupi wszedłem do pierwszej łazienki, na jaką się napatoczyłem. Jakie było moje zdziwienie, gdy po wejściu do toalety dziewczyny mniej więcej w moich wieku, może trochę starsze wykurzyły mnie stąd waląc torebkami. Wybiegłem wtedy stamtąd z płaczem.
Na myśl o tym wspomnieniu uśmiechnąłem się sam do siebie i wróciłem wzrokiem do kolejki, czekając, aż będzie moja kolej.
Kurumi wróciła gdy byłem już trzeci.
- Nie spóźniłam się? - zapytała stając obok mnie.
- Jeszcze oni - wskazałem na parę.
Był to wysoki mężczyzna o czarnych włosach, ubrany w przetarte jeansy, białą koszulkę, a jego partnerka była niziutką blondynką, sięgającą mu do ramienia, ubrana w cienka czerwoną sukienkę. Widocznie kupowali dwa bilety na „American Pie”. Nie wiedziałem co to był za film, więc stwierdziłem, że zapewne jakiś romantyczny.
W końcu nadeszła nasza kolej. Wybraliśmy miejsca w przedostatnim rzędzie, mniej więcej na środku. Do tego kupiliśmy sobie jeden duży popcorn i colę.
<Kurumi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz