środa, 3 sierpnia 2016

od Juuzou c.d od Kichi

Po tym jak próbowałem pozbyć się dziecka, Kichi wpadła w szał. Zamknęła mnie w piwnicy i bawiła się w Big Madam. Przyznam bardzo dobrze jej to wychodziło. Byłem szczęśliwy gdy tam mnie trzymała i przychodziła się wyżyć, bo znowu czułem że jest moja. Jednak to zachowanie tylko bardziej utwierdziło Rei'a że Kichi może być tylko jego. Nie ważne co Kichi robiła, i tak byłem szczęśliwy bo wreszcie byłem z nią sam na sam. Jednak po paru dniach sielanka się skończyła i Kichi wypchnęła mnie za drzwi. Wtedy dopiero zobaczyłem jak bardzo blisko mi do śmierci. Nie czułem bólu ale radość, jednak moje nogi odmawiały posłuszeństwa. Zemdlałem parę kroków od jej domu. Jednak ktoś zadzwonił po karetke. Zawieźli mnie do szpitala i opatrzyli . Nie miałem zamiaru tam siedzieć i przy pierwszej lepszej okazji uciekłem  ze szpitala , oczywiście zabierając sobie pare rzeczy do domu ( igły, szwy itd. ).
Tak bardzo chciałem zobaczyć Kichi. Chciałem by znowu mnie do siebie wzięła. By znowu była ze mną sama.  Jednak przez rok udało mi się trzymać od niej z daleka. A raczej to ona mnie unikała. A może nawet myślała że nie żyję, po tych paru dniach spędzonych u niej.
Usłyszałem od Yukine że Kichi chodzi do parku z małym. Tam też się wybrałem wieczorem. I spotkałem ją.  Popatrzyłem na malucha. iał oczy Kichi i patrzył na mnie identycznie jak Kichi gdy po raz pierwszy się spotkaliśmy . Był taki spokojny.
- Odejdź od nas . -syknęła i przysunęła wózek z dzieckiem do siebie.
Popatrzyłem na nią i upadłem przed nią na kolana
- Kichi błagam wróć do mnie. Ja dłużej nie wytrzymam. - powiedziałem z łzami w oczach.
Kichi jednak była niewzruszona:
- Po co ? Żebyś znowu próbował zabić Kanato?!
-Kanato?- zapytałem.
- A no tak ty nawet nie poznałeś jego imienia.
Popatrzyłem w kołyskę. Zmarszczyłem brwi, ale zaraz potem zacząłem z powrotem mówić do Kichi:
- Obiecuje, nic mu się nie stanie. Nic mu nie zrobię. Wróć do mnie!
- Jak ja mam ci zaufać?
- To.... po prostu wyjdź dziś ze mną do restauracji. Nie musisz wracać do mnie do domu. Po prostu spędź ten wieczór ze mną. A obiecuje że dziecka już więcej nie tknę!
Kichi zaczęła się zastanawiać. Ale w końcu się zgodziła odstawiła dziecko do swojego brata i poszliśmy razem na kolacje. Na początku atmosfera była bardzo napięta, jednak z czasem zaczęliśmy rozmawiać jak dawniej. Było tak wspaniale, nie mogłem się nacieszyć tymi chwilami. Jednak w pewnym momencie Kichi powiedziała:
- No ja muszę już iść do maluszka. Miło że wróciłeś Juuzou. - powiedziała i pocałowała mnie w policzek.
Jednak ja zaproponowałem ostatniego drinka na którego Kichi się zgodziła. Jednak zanim go jej podałem , wsypałem tam biały proszek, który dostałem od .... ach nieważne. Po prostu po tym Kichi miała zasnąć.
Gdy wypiła zaproponowałem że ją odprowadzę. Proszek już zaczął działać bo Kichi nie zauważyła ze idziemy w nie tą stronę. Podpierała się o mnie bo była coraz słabsza, aż w końcu zasnęła. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do swojego domu. Położyłem na swoim łóżku. Zablokowałem okna, tak że nie wpuszczały już do pokoju ani trochę światła. . A jej rękę przykułem do łóżka. Żeby z rana mi nigdzie nie uciekła. A potem zasnąłem obok niej. Rano gdy się obudziłem Kichi jeszcze spała nasze twarze były tak blisko siebie. Dotknąłem ręką jej policzka  wtedy ona się obudziła i szybko usiadła, chciała wstać ale nie mogła bo rękę miała przykuta kajdankami do łóżka. Zaczęła się szarpać. Wstałem z łóżka i popatrzyłem na nią.
- Juuzou?! Co to znaczy?! Rozkuj mnie.
Uśmiechnąłem się.
- Co byś zjadła na śniadanie?  -zapytałem beztrosko.
- Nie żartuj sobie ze mnie!
- Masz racje też bym zjadła jajecznicę, zaraz wracam. - powiedziałem i wyszedłem z pokoju.
Gdy wróciłem podsunąłem jej jedzenie pod nos, ta jednak zaczęła krzyczeć:
- Nie chcę tego ! Wypuść mnie gdzie Kanato?!
- Musisz jeść, bo zrobisz się koścista. - powiedziałem próbując ją nakarmić.
Ta jednak odsuwała głowę, i próbowała się bronić druga ręka dlatego druga też przykułem do łóżka. Ta jednak ciągle pytała:
- Kurwa! Gdzie jest Kanato?!
- Bezpieczny. Dotrzymuje słowa. Obiecałem że nic mu się nie stanie. A ty mi kiedyś obiecałaś ze zawsze będziesz ze mną pamiętasz? Oboje wywiązujemy się z obietnicy. Ty teraz jesteś tylko ze mną a ja nie tknę więcej Kanato.


Kichi? (  Rei to psychol xd )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz