Z uśmiechem jak i ze spokojem o dziewczynę odszedłem spod jej bloku i ruszyłem do swojego, który bł oddalony o jeszcze jeden kilometr, może półtora. Na początku martwiłem się o nią, bo dziwnie się zachowywała po tej akcji z tym magikiem. Nie rozumiałem tego w żadnym procencie, a ona jednak była smutna. I to mi się nie podobało. A gdy z uśmiechem zaproponowała mi kolejne spotkanie, ucieszyłem się. Polubiłem ją, chociaż znałem ją tylko jeden dzień.
- Kaneki, tu jesteś! - usłyszałem radosny głos przyjaciela.
Odwróciłem się i zobaczyłem uśmiechniętego Hide. Byłem dopiero w połowie drogi. Oznajmił, że mnie szukał, a potem dołączył do mnie. Zaproponował mi, że mnie odprowadzi i nawet moje odmawianie by nie pomogło. Było już dosyć późno, ale jemu nie przeszkadzało to. Twierdził, że wolał mnie odprowadzić i przypilnować, gdyż usłyszał o tym, co się stało w cyrku. Boli mnie to, że muszę go tak oszukiwać ale co mam mu powiedzieć? Wymienili mi organy i jestem ghulem? To jest niedorzeczne, tylko by się zaśmiał i wziął by to za kawał. A gdyby mnie zobaczył w akcji, ze pewnie zaczął by mnie nienawidzić.
- Jutro nie mogę - odmówiłem mu wyjście do baru. - Jestem umówiony z Kurumi - wytłumaczyłem, a na jego twarzy pojawiło się wpierw zdziwienie, a potem radość.
- No w końcu masz dziewczynę! - no tak... Od razu zaprzeczyłem tłumacząc mu, że jest jedynie moją znajomą. Znaliśmy się jedynie dzień, ale on dalej utrzymywał się swojego, że to będzie coś więcej. Ale jak mam mu to wytłumaczyć, skoro jest podrywaczem i podoba mu się każda ładna dziewczyna? Eh...
Westchnąłem jedynie zrezygnowany. Byliśmy już blisko mojego bloku, a gdy stanęliśmy przed drzwiami pożegnaliśmy się. Oczywiście przed tym rudowłosy musiał mi „poradzić” jak poderwać dziewczynę. Nie zbyt mnie to interesowało, ale jednak słuchałem go, chociaż mówił mi o tym już parę razy. A co było najważniejsze? Aby nie zabierać jej w nudne miejsca jak biblioteka. Puściłem to mimo uszu, gdyż mój przyjaciel był przeciwnikiem książek, a ja wręcz odwrotnie.
Po umyciu się i ubraniu w piżamę, zasiadłem przed laptopem. Udało mi się znaleźć nową książkę Takatsuk'iego, tak więc od razu gdy wyszperałem z portfela daną sumę, zamówiłem ją. Uradowany myślą, że znowu wyszła jakaś nowa książka tego autora, zasnąłem na miękkim łózko wtulając się w poduszkę.
Dopiero rano zdałem sobie sprawę, że nie omówiliśmy godziny. Ale co tam, zaraz po ubraniu się w jakieś ciuchy, zjedzenia śniadanie i umycia twarzy i rąk, nie mówiąc tu także o zębach i załatwieniu swoich spraw w toalecie, wyszedłem na podwórko jakoś o godzinie jedenastej. A dzień był dzisiaj także wspaniały. Słońce grzało swoimi promieniami, a do tego wiał delikatny wietrzyk, tworząc przy tym idealną dla mnie temperaturę. Po niebie płynęło parę białych chmurek, które nie zwiastowały na razie deszczu,a tym bardziej jakichkolwiek opadów. Był to zwykły słoneczny dzień, bez opadów, z delikatnym wietrzykiem.
- Oby na mnie nie czekała - stwierdziłam w myślach, gdyż była możliwość, że wyszła wcześniej i teraz stała jak ta głupia i czekała na kogoś, kto nie wiadomo czy przyjdzie.
Ale ja przeszedłem te półtora kilometra w jakiś kwadrans. A na miejscu nikogo nie znalazłem. Stanąłem i się rozejrzałem. Nie było tu zbyt dużo ludzi, a wśród tych, którzy obecnie znajdowali się na chodniku czy ulicy, nigdzie nie dojrzałem czarnowłosej. Będąc już pewnym, że albo się spóźniłem, albo jeszcze nie wyszła, miałem zamiar iść do kawiarenki obok i wyczekując jej przez okno, aż nagle do moich uszu dotarł czyjś głoś.
- Kaneki! - odwróciłem się.
Parę metrów ode mnie stałą Kurumi i machała do mnie. Tego dnia na jej twarzy gościł uśmiech, który od razu odwzajemniłem, gdy go zobaczyłem.
- Myślałam, że już nie przyjdziesz - powiedziała gdy tylko stanąłem obok niej. Zaśmiałem się.
- No co ty. Po prostu nie umówiliśmy godziny - wytłumaczyłem, a na policzkach dziewczyny pojawiły się rumieńce.
- Zapomniałam - ponownie się zaśmiałem.
- Długo na mnie czekałaś?
Zaprzeczyła mówiąc, ze przyszła nie całe dziesięć minut temu.
- Co powiesz wpierw na kawę? W tej kawiarnii - zaproponowałem, aby na samym początku nie szaleć.
<Kurumi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz