Ona chyba czegoś nie rozumiała. Był zajęty, nie szukał nowych znajomości, a ona jeszcze się do niego przyczepiła. Najwyraźniej nie zdawała sobie sprawy z tego, kim jest i jaki jest niebezpieczny. W pewnym momencie chciał jej powiedzieć, dla kogo pracuje, ale miał swoje zasady, których raczej nie łamał.
Zatrzymał się i westchnął, po czym schylił się tak, by być jej wysokości.
- Słuchaj, mała... Jesteś naprawdę uroczą piętnastolatką i aż żal mi serce ściska, że nie mogę pobawić się w pedofila, ale mam pewne sprawy do załatwienia- na koniec pstryknął palcem w jej perfekcyjny, zgrabny nosek."Mała" nagle tupnęła nogą.
- Mam siedemnaście!- wrzasnęła oburzona.
- Dla mnie masz piętnaście, tak też się zachowujesz- odparł, odwrócił się na pięcie i odszedł. Jednak dziewczyna nie dawała za wygraną, ciągle słyszał za sobą jej kroki. Skierował wzrok w jej stronę, a ona, widząc że na nią patrzy, uśmiechnęła się szeroko, ukazując rząd śnieżnobiałych zębów.
- Ayato- powiedział po chwili.- Ale nie kłopocz się, żeby zapamiętać, bo ja z twoim imieniem mogę mieć problem.
Dziewczyna rozweseliła się.
- Ja jestem Kurumi- odgarnęła niesforny kosmyk włosów za ucho. Dopiero teraz zauważył, że jej lewe oko jest jakby... Złote.
Coś mi w tobie nie pasuje, słodka Kurumi.
- Gdzie idziemy?- zapytała.
- Kurumi- zaczął stanowczo.- Jeśli już tak bardzo chcesz ze mną iść, to musisz dostosować się do kilku ważnych zasad. Po pierwsze: nie zadawaj pytań.
Na jej twarz wpełzł nieładny grymas. Grymas mówiący "za kogo ty się uważasz?", ale nic nie powiedziała. On też postanowił milczeć. Szli w kierunku 11. dzielnicy, musiał powiadomić kogoś o przerwanej misji.
<Kurumi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz