Ghul schował kagune, i podał mi broń którą sam mi wytrącił. Chyba też zapłakał albo tylko mi się wydawało. ,, Nie potrafię cię zabić " - miałem ciągle te słowa w głowie.
Ghul spokojnie czekał aż go zaatakuje - albo on albo ja.
Patrzyłem na nią, sama myśl o tym co za chwile się zdarzy zaczęła mną trząść. Nie mogę jej puścić wolno, ale czy dam radę ją zabić? Pewna część mnie pchała mnie do tego, mówiła ,, Życie a śmierć, jaka to różnica ? " ,, To tylko ghul, zabiłeś już takich jak ona miliony! ". Ale druga część mnie płakała, nie pokazałem tego na zewnątrz. Ta pierwsza strona mnie była silniejsza, podniosłem swoja kosę drżącymi rękoma, moje oczy zrobiły się szklane. Zanim jednak zdążyłem cokolwiek zrobić usłyszałem glos za mną:
- Juuzou! Padnij!
Jednak zamiast padnąć na ziemię, odwróciłem się sprawdzić o co chodzi. Nie zdążyłem. Wielki wybuch zdziesiątkował cały budynek. Wszystko się zawaliło, nie wiedziałem co się stało z Kichi, nie wiedziałem nawet co się dzieje ze mną. Straciłem przytomność.
***
Obudziłem się dopiero w szpitalu. Przy moim łóżku stał mój kolega z pracy - Yukine , uradowany że otworzyłem oczy zaczął wesoło krzyczeć:
- Juuzou! Nareszcie! Myśleliśmy że się nie obudzisz.
Usiadłem na łóżku i złapałem się za moja obolałą głowę:
- Yukine, co się stało? - zapytałem mrucząc pod nosem
- Nie pamiętasz? Aogiri zaatakowało inspektorium, wymordowało połowę ludzi. Ci którym udało się uciec zarządzili zamknięcie wszystkich drzwi żeby Aogiri się nie wydostało. Nasz szef skazał wszystkich którzy zostali w budynku na śmierć. Postanowił wysadzić cały budynek żeby pozbyć się ghuli, a przy okazji inspektorów którzy zostali w środku. Ciebie udało się wydostać z pod gruzów byłeś w tragicznym stanie. Miałeś ogromne dziury w nogach i rękach po tym Ghulu z którym walczyłeś.
Olśniło mnie, przypomniała mi się sytuacja z Kichi.
- Co z tym ghulem?! - zapytałem
- Którym?
- Tym co był ze mną! Co się stało z Kichi?!
- Z Kichi? - skąd ty znasz jej imię?
- Jak pytam to kurwa odpowiadaj! Co się stało z tym ghulem z którym walczyłem?
-On też miał sporo szczęścia, nie dość że nie zdążyłeś mu odrąbać głowy to jeszcze przeżył wybuch. Ale nie martw się został zchwytany bo był w bardzo kiepskim stanie, przewieźli go do laboratorium w 4 dzielnicy.
- To to laboratorium gdzie się robi te strasznego testy na ghulach ? - zapytałem przerażony.
- Od kiedy ty Juuzou w ogóle używasz słowa ,, straszny '' ? Na pewno doszedłeś do siebie po wypadku? - zaśmiał się.
Szybko wyrwałem z ręki kroplówkę, i odczepiłem od siebie wszystko do czego byłem przyczepiony.
- Juuzou, co ty robisz?
Nie zważając na jego pytanie wstałem z łóżka ale zaraz znalazłem się na ziemi bo moje słabe nogi się ugięły. były całe w zaczerwienionych od krwi bandaży. Mimo wszystko wstałem i kulawo zacząłem biec do wyjścia, za sobą słyszałem głos Yukine:
- Wracaj! Powiedziałem coś nie tak?
Autobusami dostałem się pod laboratorium, oszukałem osoby pracujące tam że przyszedłem sprawdzić postępy w badaniach nad ghulami. Szybko uwierzyli bo pokazałem dokument który potwierdzał że jestem inspektorem.
Kichi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz