Zaczynając dzień, prawie tak jak każdy kolejny, wstałam i oporządziłam się, przygotowując do szkoły. Spojrzałam na zdjęcie rodziców i brata, po czym ruszyłam do szkoły. Zawsze przed pójściem do szkoły wahałam się i w jakimś stopniu to pozostało. Lekcje minęły tak jak zawsze, pomimo iż skupiłam się na czymś innym to i tak uważałam po części na lekcji. Po skończeniu lekcji, skierowałam się do domu. Bynajmniej był taki mój zamiar. Idąc do domu, po drodze zobaczyłam kotka, który był skaleczony. Często spotykałam zwierzęta, którym przytrafiło się to samo co temu kociakowi.
Wzięłam malca na ręce i poszłam do domu, jednak pomimo tego, że opatrzyłam mu ranę, słabł i to coraz bardziej. Bez zastanowienia, zawinęłam kociaka w kocyk i pobiegłam do osoby, której ufałam i jako jedyną tak bardzo dobrze znałam. Miejsce które pokochałam, a wraz z nim zaufałam po raz pierwszy innej osobie niż mój brat.
Weszłam do pomieszczenia bez jakich kolwiek manier czy coś. Po prostu wbiegłam jak "oparzona."
- Witaj Akane! - powitał mnie lekkim lecz miłym uśmiechem pan Yoshimura.
- Przepraszam za najście, ale czy pomógłbyś mi? - podeszłam do niego, a on już wiedział o co mu chodzi. Zazwyczaj, a raczej zawsze przychodziłam do niego, gdy tylko ktoś był w potrzebie, a ja nie mogłam mu jak pomóc.
- Daj mi chwilkę, a w tym czasie napij się kawy - pan Yoshimura wręczył mi filiżankę kawy, a ja mu podałam kotka z którym znikną.
Wzięłam filiżankę do reki, tym samym biorąc pierwszy łyk. Ta kawa była jedyną kawą którą kochałam i potrafiłam się rozkoszować. Do kawiarenki ktoś wszedł. Był to chłopak o granatowych włosach i o smutnym wyrazie twarzy.
- Dzień dobry panie Yoshimura - powiedział, jednak chyba nie zauważył, że go nie ma.
- Pan Yoshimura jest w tej chwili zajęty, więc czy mogłabym ci w czymś pomóc? - spytałam się, a on spojrzał na mnie.
- Nie, poczekam - odpowiedział. Chłopakowi coś się musiało stać skoro miał taki wyraz twarzy.
- Proszę, może sie poczęstujesz przez ten czas, gdy będziesz czekać. Co prawda nie jest ona tak dobra jak pana Yoshimury, ale chociaż może trochę rozweseli ciebie - podałam mu filiżankę kawy. Co prawda nie umiałam zrobić jak pan Yoshimura, ale miałam nadzieję, że rozweseli chłopaka.
- Akane już twojemu kociakowi nic nie jest - wyłonił się progu drzwi pan Yoshimura.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się i wzięłam na ręce kociaka.
- Chcesz jeszcze jedna filiżankę? - spytał się, a ja podziękowałam.
- Przepraszam, ale nie mogę. Wie pan, że nie przepadam za kawą, ale z miłą chęcią zostałabym, aby upewnić się, że nic nie stanie się kociakowi - on się uśmiechnął, a ja odeszłam i usiadłam tuż obok okna, w kącie, moim ulubionym miejscu. Chłopak rozmawiał z panem Yoshimurą, ale wiedziałam, że też coś powinnam zrobić.
- Chciałbyś pójść ze mną? - spytałam się, trzymając kotka w rękach. Chłopak spojrzał się na pana Yoshimure.
< Shinji?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz