Poranek nie oferował zbyt wiele. Słońce delikatnie prażyło skórę, osłabiane przez zimny wiatr, na niebie znajdowała się niezliczona ilość lekko pomarańczowych chmur. Siedziałam na barierce wysokiego mostu wpatrując się w połyskującą wodę. W końcu, kiedy mi się to znudziło, odwróciłam się powoli, po czym zeskoczyłam z barierki na twardy chodnik. Obok mnie ulicą przejeżdżały, jeśli nie śmigały wielo-kolorowe samochody o rozmaitych markach. Sięgnęłam do kieszeni, wyjmując z niej małą paczuszkę diabełków. Sięgnęłam do niej, a następnie wyciągnęłam ze środka jedno zawiniątko z prochem oraz kamieniami i rzuciłam nim o chodnik. Ciche pyknięcie dobiegło do moich uszu. Uśmiechnęłam się na jego dźwięk i powtórzyłam czynność. Z zamiarem opuszczenia mostu, na który pojazdy miały dość łatwy dostęp, w przeciwieństwie do pieszych przekierowywanych na strome schody. Idąc po nich miałam wrażenie, że czyjś cień jest dokładnie za mną. W końcu, będąc już prawie na dole, odwróciłam głowę, chcąc się upewnić. Twarz nieznajomego ukryta była w masce, jednak policzki jasno wskazywały na to, że się uśmiechnął. Miałam wrażenie, że zaraz stanie się coś złego i słusznie, bo nim zdążyłam odwzajemnić gest i się odwrócić ten wyjął z kieszeni połyskujący w słońcu, ostry przedmiot-nóż, jak można się domyślić i ruszył w moją stronę. Ciągle miałam wrażenie, że owy uśmiech widoczny poprzez policzki ukazuje się na jego zasłoniętej twarzy. Zrobiłam najbardziej odruchową rzecz, jaka w ogóle przyszła mi na myśl. Cofając się o kilka kroków zdjęłam bluzę i rzuciłam nią w prost na twarz zbliżającego się wciąż napastnika, dezorientując go na moment. Szybko odbiegłam, nim zdążył ją zrzucić, mogło mi to dać nie więcej niż kilka sekund, ale i to się liczyło. Czego on mógł chcieć? Rozumiem, że psychopaci chodzą po ziemi i nic się nie poradzi, ale w biały dzień? Jakby wokół było za mało problemów. Biegnąc tak i często oglądając się nerwowo za siebie poczułam nagle mocne uderzenie od przodu. Natychmiastowo odwróciłam głowę i spostrzegłam, że na kogoś wpadłam.
-P-przepraszam!-Wydukałam pośpiesznie.
<Ktoś, coś? Takie trochę to dziwne, ale po części wzorowane na moich głupich snach, więc nie ma co się dziwić :P>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz