czwartek, 30 czerwca 2016

Od Kurumi C.D Ayato

Chciałam już o coś zapytać, ale nie chciałam już wyjść na taką nachalną. Wzdychnęłam pokrótce i zaczęłam się rozglądać. Niby przechadzam się po tym mieście od dłuższego czasu, lecz jakoś nie zapuszczałam się w tereny, co było dla mnie dziwne. Wtedy mój wzrok utkwił na chwilę na wysokim wieżowcu, gdzie ujrzałam jakąś tajemniczą postać. Z kroku na krok zaczęłam zwalniać, wpatrując się tym samym w nieznajomego. W końcu stanęłam wgapiona jak jakaś opętana w górę. Osoba stojąca na dachu wieżowca miała nałożony płacz z kapturem. Ów kaptur powiewał na wietrze, jednakże nie spadał z głowy tejże osoby. Przekręciłam znacząco głowę, a następnie zrobiłam krok naprzód. Niestety, a może i stety, głos nowego towarzysza wybudził mnie z transu
-Co ty tam jeszcze robisz?-Słychać było irytację w jego głosie
Przekręciłam głowę w jego stronie, jednakże niczego sobie z tego nie robiłam. Bo przecież, zakazał mi się o cokolwiek pytać, prawda? Zdejmując wzrok z Ayato, powtórnie przekierowałam go w górę, robiąc przy tym kolejne kroki. Coś ciągnęło mnie do tego miejsca jakby jakaś.. magia? Nie, to bzdury, ale jednak można to było tak odczuć. Przechodząc kilka kroków w wybranym przez siebie kierunku, wyczułam na swoim przedramieniu silny uścisk, a następnie szarpnięcie. Gwałtownie odwróciłam się w tamtą stronę. Jak się okazało, był to Ayato trzymający mnie za rękę z ogromnym grymasem niezadowolenia
-Co ty do cholery robisz? Nawiedzona jesteś czy co?!-Warknął, nie zważając na słowa.
Chwilę tak na siebie patrzyliśmy, po czym szybkim i giętkim ruchem wyrwałam się z jego uścisku. Był trochę zaskoczony, gdyż nawet nie wiedział, jak to zrobiłam. Popatrzył się wpierw na miejsce, w którym stałam, a dopiero później na mnie, gdzie stałam oddalona o niecałe dwa metry. Zrobił zdziwioną minę, na co posłałam mu szyderczy uśmieszek. Szybko jednak się otrząsnął, stając wyprostowany naprzeciwko mnie. Wiedziałam, że mu zawadzam, ale żeby mu się aż tak gdzieś śpieszyło? Syknęłam niezadowolona, spoglądając w tym samym kierunku co przedtem, jednakże nikogo już tam nie było. Wzdychnęłam zrezygnowana, a wtedy poczułem jeszcze większe i boleśniejsze szarpnięcie
<Ayato?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz