Przyglądałam się poczynaniom nieznajomego. Wyglądał jakby czegoś, a może kogoś poszukiwał. Chwilę się nad tym wszystkim zastanawiałam. W końcu wzdychnęłam, kręcąc przy tym niezauważalnie głową. Podeszłam do niego od przodu. Gdy ten spojrzał się na mnie, teatralnie ukłoniłam się, po czym rzekłam
-Jak sobie panicz życzy-Odwróciłam się na pięcie przekładając nogę za nogą jak jakaś niedopracowana modelka. Po wyrobionych kilku krokach odwróciłam lekko głowę w jego stronę i uśmiechnęłam się zalotnie, a następnie dodałam-Ale samemu pewnie nie odnajdziesz tego, czego tak niechybnie szukasz.
Chłopak patrzył na mnie z grymasem. Mogłam od razu wyczytać, że oferowanie mu pomocy nie jest zbyt dobrym pomysłem, ale chciałam sprawdzić, co takiego kryje. Splotłam ręce za sobą, by ponownie odwrócić się w jego stronę. Pochyliłam się lekko i wpatrywałam w jego oczy. Wydawał mi się... dziwny, a może po prostu inny? Wiem na pewno, że to coś przyciągało mnie do niego, a ja chciałam doszczętnie zbadać co to takiego. Kiedy tak się zastanawiałam, chłopak prychnął niezadowolony
-Posłuchaj lalka, nie chcę niepotrzebnych ofiar-Odwrócił głowę i machną ręką jak naprawdę jakiś panicz z wyższego domu, któremu coś się nie podoba
Zaśmiałam się w duchu. Jego zachowanie także było dziwaczne. Chyba pierwszy raz napotkałam takiego ghula na swojej drodze, który jest taki. Oblizałam wargi niezauważalnie, a następnie zarechotałam tym swoim cynicznym śmiechem. Chłopak raz jeszcze spojrzał się w moim kierunku, tym razem z wygrawerowanym pytaniem na twarzy. Przyłożyłam dłoń do ust, przy czym przekręciłam głowę. Niedługo po tym, powiedziałam
-Nie będę ci zawadzać, nie martw się o to. Po prostu chcę ci pomóc. Potraktuj to jako rekompensatę.
Ten w odpowiedzi prychną z wyraźnym niezadowoleniem, lecz niedługo po tym, skinął głową. Nie czekając długo, zaczął iść. Mijają mnie, wyszeptał jakby do siebie
-Jeżeli mi zawadzisz, samodzielnie cię wypatroszę-W ten czas jego głos wydał się suchy i obojętny.
Kiedy spostrzegłam, że chłopak nie chce na mnie zaczekać, podbiegłam do niego. Szłam z jego lewej strony, przyglądając mu się ukradkiem. On chyba też mnie analizował, bo raz po raz widziałam, jak kątem oka spogląda w moją stronę. Choć tego nie okazywałam, w głębi duszy ucieszyłam się z tej 'wycieczki'. Miałam cichą nadzieję, że w końcu od kilku dni wydarzy się coś ciekawego. W trakcie wychodzenia z Zoo nie wymieniliśmy się ani jednym pojedynczym zdaniem, dopiero gdy wyszliśmy z parceli, rozpoczęłam pogadankę
-To...-Rozpoczęłam wpatrując się w martwy punkt przed nami-Jak się zwiesz?
<Ayato?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz