Szłam szybkim krokiem mocno trzymając smycz. Minęłam knajpę, nie zastając w niej Michael'a. Cóż, mam tylko nadzieję, że dostanie moją wiadomość. Wreszcie poznałam kogoś porządnego z dość podobnym do mojego nastawienia do innych i nie ukrywam, że cieszyłabym się pozostając z nim w jakimkolwiek kontakcie.
Wyjęłam z kieszeni bluzy telefon i przejrzałam jeszcze raz zdjęcia ogłoszeń, które wykonałam w restauracji. Do kilku z nich nawet się nadaję, więc jak się poszczęści ja i mój pupil nie będziemy mieszkać pod mostem. Postanowiłam, że przedzwonię numery i popytam o pracę jak tylko dotrzemy do domu. Schowałam komórkę, kontynuując podążanie w stronę miejsca, w którym mieszkam.
Jak to często ze mną jest, zaczęłam myśleć o niebieskich migdałach. Z rozmyślań wyrwało mnie ciche "hej" dochodzące z mojej lewej strony. Lekko się wzdrygnęłam, po czym zaskoczona podniosłam wzrok. Szybko uspokoiłam się, zdając sobie sprawę z tego, że to tylko blondyn, z którym przyszło mi wcześniej zjeść śniadanie.
- To Ty... Zaskoczyłeś mnie - powiedziałam. Wtedy przed oczami stanęła mi scena z wcześniej. Musiałam w tym momencie sprawiać wrażenie nieufnej.
Michael chyba to zauważył. Przeprosił mnie za tamto zajście i lekko się skrzywił.
- Tamten człowiek...On...? - zaczęłam.
Mężczyzna uciął jednak szybko mówiąc, że wszystko jest w porządku. Zawahałam się, ale zdecydowałam, że lepiej będzie więcej nie naciskać. Chociaż po mojej minie pewnie nie trudno było wywnioskować, że odpowiedz nie zadowoliła mnie do końca. Szliśmy chwilę w ciszy.
- Dostałem liścik. Widzę, że udało Ci się znaleźć psa - powiedział nagle.
Spojrzałam najpierw na niego, potem na psa energicznie machającego ogonem i uśmiechnęłam się lekko.
- Taa... Nie mam pojęcia jak udało mu się odwiązać smycz - westchnęłam.
Zwierzak trochę zwolnił, obrócił łeb w naszą stronę i szczeknął dość donośnie.
- Trzeba przyznać, zdolna z niego bestia - stwierdził Michael.
- I to jak. Taki mały, a taki zadziorny - rzekłam rozbawiona, wspominając wszystkie tarapaty w jakie Kuro mnie wpakował. - W schronisku ostrzegali mnie, że ma charakterek. A jednak zaryzykowałam i są tego skutki.
- W sumie to gdyby nie on, to nie szlibyśmy tu teraz koło siebie. - zauważył.
- Racja. To ciekawe, żeby pies znajdował właścicielce znajomych.
Idąc dalej chodnikiem rozmawialiśmy luźno. Zanim zdążyłam się obejrzeć, byliśmy już przy budynku, w którym znajdowało się moje skromne mieszkanie.
- No i jesteśmy. Tutaj mieszkam - zaczęłam. Szczerze, zmęczyłam się już trochę tym chodzeniem i chętnie bym odpoczęła. Ale nie ukrywam też, że z Michael'em było bardzo przyjemnie. Pasuje mi jego towarzystwo. - Jeszcze raz dzięki za wszystko. Heh, mam u Ciebie dług za to śniadanie. Miło Cię było poznać. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś gdzieś razem wyskoczymy, jak co mój numer masz. - powiedziałam, posyłając mu uśmiech.
<Michael? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz