Był późny wieczór. Szłam miejskim chodnikiem szukając czegoś, co mogło by mnie zainteresować. Słońce zaczęło już zachodzić, a niebo było widać pełno kolorowych chmur. Patrzyłam na drogę, czarny jak smoła beton odzwierciedlał to, co czułam w danym momencie. Jak zwykle w dłoni trzymałam duży kuchenny nóż, a za paskiem przytrzymującym moją sukienkę jeszcze dwa inne narzędzia.
Po chwili usłyszałam jakieś dziwne odgłosy, śmiechy. Wiedziałam, że to ktoś, kto jest w pobliżu. Podeszła do mnie dziwna postać, w kapturze i skórzanych butach.
- Co tu robisz o tej porze, nie zdajesz sobie sprawy z niebezpieczeństwa jakie na Ciebie czycha? - zapytał dziwny typ ze śmiechem.
- To chyba moja sprawa co tu robię. - odpowiedziałam już lekko poddenerwowana.
- Tak czy tak...nie pójdziesz dalej. To moje terytorium, głupia smarkulo.
W tym momencie moje nerwy nie wytrzymały, złapałam za kaptur i zdjęłam do z głowy postaci. Była to kobieta o krótkich blond włosach. Złapała mnie za rękę i zacisnęła na niej swoje długie, czarne paznokcie. Nie mogłam dać się jej wygonić, więc szybkim ruchem zlapałam kobietę za szyję i przewrociłam na beton. Sama byłam zdumiona, że mi się to udało tak szybko. Rzuciłam jej nienawistne spojrzenie po czym przełożyłam nóż do jej szyi. Próbowała się bronić, jednak w trakcie takiego wkurzenia byłam szybsza i zaczęłam zagniatać jej szyję boczną stroną noża. Czułam jak jej kości się łamią, a krew wyciekała już nawet oczami. Wstałam, a okrwawione dłonie wytarłam i suknię. Ofiara dusiła się i dosłownie płakała czerwoną cieczą. Nie chciałam już dłużej na nią patrzeć, więc poszłam dalej. Nagle zauważyłam postać wyłaniającą się zza pobliskiego drzewa. Moje oczy blysnęły czerwonym blaskiem w świetle księżyca, który pojawił się na niebie.
Juuzou?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz