środa, 29 czerwca 2016

Od Zoji cd Uty

Właściwie, poza licznymi stoiskami z jedzeniem, oraz "strzelnicą" nic specjalnie nie rzucało się w oczy. No, dobra, pewnie każdemu rzuciłoby się w oczy co innego, moje receptory wzrokowe, jak i słuchowe najbardziej jednak ciągnęło w stronę broni. Ponadto byłby to pretekst, by wyrwać rękę z uścisku chłopaka, gdyż czuła, się nieco nieswojo. Wróć, ujmę to inaczej. Samo uczucie jego ręki było przyjemne, burak, którego obecności na twarzy byłam prawie że  pewna mniej. Spojrzałam na Utę. W sumie, co mi tam szkodzi?
-Pójdziemy na strzelnicę?-Zaproponowałam. Chłopak przytaknął, a ja odniosłam wrażenie, że go to nie zaskoczyło. Tak jak już wspomniałam, poza jedzeniem stoiska nie oferowały zbyt wiele.  Ruszyluśmy więc w tamtą stronę. Jak to możliwe, że w jednym miejscu skupiło się tyle ludzi? Bardziej licznym eventem byłby chyba tylko koniec świata, a i tego nie byłam w 100% pewna.  W końcu znaleźliśmy się przy miejscach do strzelania, a Ja wyswobodziła, dłoń. Mężczyzna obsługujący stoisko od razu nas zagadał, zapewne znając się na naszych zamiarach. Noo, w głównej mierze moich zamiarach.
-Strzela pan?-Zwrócił się do Uty.  Okej, cofam powyższą linijkę. Przeliczyłam się trochę.
-Podziękuję.-Odpowiedział. Facet przeniósł wzrok w dół bardzo powoli, co lekko mnie zirytowało. Niskie osoby mają ciężko w życiu, naprawdę..
-Pani?-Upewnił się. Przytaknęłam.-W takim wypadku sugerowałbym lżejszą broń.
-To nie problem.-Powiedziałam. Używane do tego typu zabaw przyrządy i tak były lżejsze. Nie wiele, ale jednak. Co by każdy mógł spróbować. Tak więc po zapłaceniu właścicirlowi stoiska przybrałam właściwą pozycje. Stanęłam bokiem, nogi stawiając szeroko w prostej linii do siebie. Podniosłam broń tak, aby przylegała do mnie, nie ja do niej, a następnie wycelowałam. Na moment wstrzymałam odde h przed oddaniem strzału, jak i kolejnych kilku. Bardziej skupiałam się na drążku, niż na tarczach. Po krótkiej chwili odłożyłam broń, a moim oczą ukazały się wyniki. Sprzedawca spojrzał na mnie z ukosa, niechętnie oddając nagrodę. Nie wiem, po co miał być mi miękki szary miś, prawie że większy ode mnie wzrostem, ale niechaj będzie chociażby na pamiątkę. Albo jako poduszka. Podeszłam do Uty, w jakimś stopniu zadowolona z siebie, a bardziej z faktu, że przebywam w owym tłumie, niż z tego, że ustrzeliłam wysoki wynik. Teraz czułam się trochę spokojniejsza mimo, że buło to dziwne.
-Więc, strzelasz?-Zapytał nagle. Fakt, nie wspominałam mu o tym.
-Ładne kilka lat.-Przytaknęłam. Nie wiedzieć czemu, było mi całkiem miło w towarzystwie nowego znajomego.
<Uta?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz