Starałam się jakoś zatuszować swój śmiech, który został wywołany przez strusia, który ugryzł chłopaka. Zakryłam usta, lecz nadal nie mogłam nad sobą zapanować. Dopiero głos czarnowłosego ściągnął mnie z powrotem na ziemię
-Może chcesz z nami pooglądać zwierzęta?-Zapytał z małym uśmiechem na twarzy
Spojrzałam się w jego kierunku, po czym skinęłam głową, mówiąc
-Z wielką przyjemnością. Nazywam się Kurumi
-Piękne imię!-Podszedł do mnie, a następnie złapał za moją dłoń, Hide
Trochę mnie to zakłopotało, lecz Kaneki widząc to, odciągnął swojego przyjaciela na bok. Stałam jak wryta, przyglądając się im. Chwilę trwało, kiedy ponownie do mnie podeszli. Uśmiechnęłam się łagodnie
-To co, idziemy?
Oboje skinęli głowami. Omijaliśmy dużo wybiegów. Przy niektórych staliśmy dłużej niż przy reszcie. Najdłużej staliśmy przy pawianach, lwach, jak i żyrafach. Nie powiem, bardzo mi się podobała zaistniała sytuacja. Chociaż, że tego nie planowałam. W końcu, w życiu nie wszystko musi być zaplanowane, co nie? Przechodząc koło wybiegu pand, zatrzymałam się. Podeszłam do murku i zaczęłam się im przyglądać. Chłopaki przeszli kilka metrów, zanim spostrzegli, że nie ma mnie przy nich. Gdy oparłam się o kamienną barykadę, poczułam na swoim ramieniu dotyk, a właściwie otarcie. Po mojej prawej znalazł się Hide, zaś po lewej, mniej energicznie, Kaneki. Spojrzałam się na Hide, który miał ogromny uśmiech na twarzy. Również się uśmiechnęłam. Szybkim ruchem przeniosłam wzrok na drugiego towarzysza, który również obdarzył mnie swoim uśmiechem. Po chwili odeszliśmy z tamtego miejsca. Przez dobre parę minut szukaliśmy ławki, na której moglibyśmy spocząć. Na szczęście, w końcu takową odnaleźliśmy. Znajdywała się ona przy wybiegu dla lemurów. Puszyste zwierzaki wspinały się po gałęziach drzew znajdujących się na ich terenie, próbując dostać się jakoś do nas. Pewnie chciały jakiś smakołyk. Nie myśląc więcej o nich, spojrzałam się w górę, na niebo. Było czyste, wręcz nieskazitelne. Parę chwil później zerwał się lekki wiatr, który zaczął powiewać moje włosy, tym samym odsłaniając moje oko. Na szczęście towarzysze nie dostrzegli mojej 'inności' przez co odetchnęłam z ulgą. Wtedy usłyszałam, że przyjaciele rozmawiają ze sobą. Uznałam to za dobrą okazję do dokończenia książki. Otwarłam więc małą torbę i wyciągnęłam z niej lekturę. Szybko otworzyłam na ostatniej czytanej stronie i znów zaczęłam wertować kartki. Nagle poczułam szturchnięcie, a następnie ujrzałam przed sobą rudą czuprynę
-He? Książka?-Spojrzał się na mnie swoimi czekoladowymi oczami-Masz się tu bawić, a nie czytać-Niby powiedział to po groźbie, lecz z jakże miłym uśmiechem
-Hide!-Rozbrzmiał głos Kanekiego, który szybko odciągnął swojego przyjaciela ode mnie-Przepraszam za niego!-Skinął głową na znak przeprosin.
Szybko jednak uspokoiłam go, mówiąc, że nic takiego się nie stało. Mimowolnie, wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
<Kaneki?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz