W pośpiechu, ubrałam się i niemal jak burza wypadłam z swojego mieszkania. Omal nie przewróciłam się na chodach, z których także zbiegałam, lub można by powiedzieć, że nawet skakałam po nich w dół co dwa schodki. Nie chciałam się spóźnić. Był by to już trzeci raz, w tym tygodniu. Co prawda, pan Yoshimura, nie zwraca na to uwagi, i zapewnia mnie, że nic się nie dzieje, lecz ciągle mam poczucie winy, za moje spóźnienia. Gdy wybiegłam na ulice, zastał mnie nie przyjemny widok. Gdy wyszłam z bloku, poczułam na nosie, krople wody. Spojrzałam w górę. Niebo było szare, całe okryte deszczowymi chmurami, które najpewniej za chwilę będą wylewały swój smutek na ziemię. Westchnęłam z bezsilności i puściłam się biegiem w stronę kawiarni. Czułam jak policzki owiewa mi, chłodny wiatr, który najwyraźniej zwiastował przychodzący deszcz. Zimne powietrze, wdychałam do płuc co dawało przyjemne uczucie lekkiego chłodu od środka. Deszcz dzisiaj to przyjemna odmiana po wczorajszej duchocie i skwarze. Czułam się jak smażony boczek na patelni, dosłownie. A do domu wczoraj wróciłam, spocona jak świnia, jeżeli świnie w ogóle się pocą.
Mogło by zacząć padać, gdy była bym spokojnie w Anteiku i spokojnie serwuje kawę, gościom, siedzącym przy stolikach, rozmawiając. Byłam kelnerką, ale bardzo lubiłam tą pracę. Wyszła bym wtedy po zakończonej pracy. Delektując się powietrzem po deszczu. Jest orzeźwiające i można by powiedzieć, że wręcz się nim delektuje. Jednak teraz czy cały świat był przeciwko mnie? Jeżeli się nie pośpieszę, znowu się spóźnię a na dodatek, złapał mnie deszcz. Ruszyłam szybciej przed siebie, biegnąc ile sił w nogach. Biegłam dość szybko, lecz nie tak jak zawsze gdy biegnę. Pełno było już kałuż, a z moim szczęściem najpewniej bym się poślizgnęła. Figury ludzi, były rozmyte przez deszcz. Wyglądałam jak zmokła kura, choć chłopcy ze szkoły pewnie by powiedzieli, że wyglądam pięknie, nawet jeżeli jestem cała mokra. Niczym Miss Mokrego Podkoszulka. W tym przypadku koszuli, która była na nie szczęście uprasowana i wyprana. Teraz nie było z niej nic jak tylko, biała szmatka, która przylepiała się do mojego ciała i na dodatek prześwitywała. Świat mnie chyba nienawidzi.
Kolejnym przykładem, na to, że jestem znienawidzona przez świat, że wpadłam na jakiegoś chłopaka. Byłam już centralnie przy wejściu do kawiarni, gdy na niego wpadłam. Od sobie po prostu przechodził, tylko ja jestem dziś typowym pechowcem a i jemu się oberwało przez moją nie ostrożność.
Spostrzegłam jego błysk, w złotych oczach, które patrzyły na mnie karcąco.
- Przepraszam! Bardzo przepraszam! - powiedziałam, szybko wstając i pochylając się w geście przeprosin. Gdy podniosłam głowę, o już stał, tylko sam był całkiem przemoczony. Miał mokrą koszulę i trochę spodni. To i tak nic w porównaniu ze mną. Nie dość, że wpadłam na niego to boję się, że spóźnię się mimo iż stoję centralnie przed wejściem. Nerwowo, pukałam nogą o ziemię, co musiało z lekka zabawnie. No i wyglądam jak Miss Zmokłego Podkoszulka. Świat mnie dziś nienawidzi.
To może...Takahiro? Wypadło na ciebie, no życie :')
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz