— Jasne, dlaczego by nie? — odparłam, a Uta ruszył przodem.
Kawiarnia była dosyć spokojnym miejscem. Znałam ją od dziecka, gdyż właśnie tu przychodziłam z mamą zazwyczaj, po tym jak ona kończyła pracę, a ja wychodziłam ze szkoły. Wystrój od wielu lat praktycznie się nie zmienił. Ciepłe barwy, którymi rządziła kawiarnia, zachęcały, aby pozostać w niej dłużej. Krzesła i stoliki o pięknym, orzechowym odcieniu pozostały zupełnie w nienaruszonym stanie. A co najważniejsza, a atmosfera pozostała taka sama.
Rozejrzałam się wokoło, przywołując na myśl miłe wspomnienia.
— I jak? Może być? — zapytałam, chcąc upewnić się czy Ucie, aby na pewno odpowiada owe miejsce.
— Oczywiście, to przepiękne miejsce — odparł, oglądając z zachwytem lokal. Ucieszyłam się, że kawiarnia mu się spodobała.
Zajęliśmy miejsce przy oknie.
W niedługim czasie podszedł do nas starszy pan z obsługi, którego dobrze znałam. Był mile zaskoczony moim widokiem. Nim złożyliśmy zamówienie, zamienił ze mną kilka słów, a następnie wyraźnie uradowany ruszył z naszym zamówieniem przed siebie.
Spojrzałam na mężczyznę, który rozłożył na stole szkicownik i zbiór przeróżnych ołówków, o których istnieniu nie miałam pojęcia. Widocznie musiał znać się na rzeczy. Siedząc cicho, w milczeniu obserwowałam jak po chwilowym wpatrywaniu w pustą kartkę, zaczął wypełniać ją szybkim i precyzyjnymi ruchami dłoni.
Oderwałam wzrok od jego ruchów, dopiero wtedy, kiedy sympatyczny staruszek, pan Hisamatsu, przyniósł nam kawę. Filiżanki postawił na eleganckich spodkach do kawy o owalnym kształcie. Uta oderwał się od pracy, aby napić się mocnego napoju. Obserwowałam jego reakcję znad mojej filiżanki, z której upiłam mały łyk.
< Uta? ;D >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz