Ach, samotne wyjście w miasto w którym roi się od ghuli. Nie ma nic lepszego- niż takie chodzenie i co jakiś czas zabijanie, bezcenne <3
No, jeszcze ten nieznajomy co za nią łaził od dłuższego czasu ale w sumie uratował ich skóry... Stojąc tak nad świeżo zabitym ciałem patrzyli na siebie przez dłuższy czas w ciszy. W końcu się odezwała.
-Czyżby Inspektor?
-Skąd ta wiedza?
-Łatwo się domyśleć- odparowała. Przyjrzała się ciału stwora- eh, rodzice ci nie mówili, że nie wolno się bawić jedzeniem?
-Bo jedzenie samo cię zje?
Przyjrzała mu się znowu, tym razem jednak się uśmiechnęła.
-Widzę kolego, że może nawet się dogadamy...Czemu noże?
-Bo broń palna daje ładnie po uszach?
-Wyczuwam braki w amunicji- dodała a ten tylko spojrzał na nią zagadkowo. Spojrzała w niebo. Pogoda jako tak, niby ciepło ale błękit zaszył się za chmurami.- Ale to się niedługo zmieni.
-Ok?
-Heh, słodki jesteś. Do zobaczenia wkrótce- posłała mu całusa i poszła dalej.
Juuzou?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz