poniedziałek, 20 czerwca 2016

Od Asami Cd Takahiro

Niczym burza wpadłam do kawiarni, patrząc na pana Yoshimure. Zmierzył mnie wzrokiem, po czym promiennie się uśmiechnął na mój widok. Na jego widok, kąciki moich ust mimowolnie się podniosły, tworząc na mojej twarzy uśmiech. Rozejrzałam się szybko po kawiarni. Na szczęście nikogo jeszcze nie było. Kątem oka zahaczyłam o zegarek. Spóźniłam się jakieś nie całe 10 minut. Ze stresu, wyrwał mnie spokojny głos mojego przybranego dziadka. Teraz mówię do niego ''per pan'', gdyż jestem w sumie jego pracownicą. On jednak ciągle traktuje mnie jak swoją wnuczkę.
 - Asami, idź się przebrać. Przecież masz takie same ciuchy w magazynku. Wysuszysz od razu włosy - powiedział spokojnie, po czym jeszcze dodał - Nie masz co się stresować. Dopiero co otworzyłem, a gości jeszcze nie ma - dodał, po czym gestem ręki mnie odprawił.
Szybko się przebrałam i wysuszyłam włosy, upinając je jak zwykle w
niechlujny ''koński ogon''. Wyszłam, przebrana i gotowa do pracy. Powitałam na nowo mojego szefa, promiennym uśmiechem, który odwzajemnił. Rozejrzałam się po kawiarni. W tym czasie, przyszło parę osób, więc czym prędzej podeszłam do nich i z delikatnym uśmiechem na ustach, jak i z notatnikiem w ręku, mówiłam: ''Dzień dobry, czy coś podać?''. Po czym szłam do blatu i oddawałam zamówienia, które potem odbierałam i znowu wręczałam klientom. Było dziś ich stosunkowo mało, więc gdy obrobiłam się ze wszystkim miałam zamiar już iść pogawędzić z innymi, gdy spojrzałam na stolik najbardziej oddalony od innych. Był od lekko w cieniu. Zazwyczaj siedziały tam osoby z lekturą, lub by przyglądać się innym. Dostrzegłam tam sylwetkę, więc podeszłam z notesem w ręku, i powiedziałam.
 - Dzień dobry, czy coś podać? - na mojej twarzy widniał delikatny i uroczy uśmiech, którym obdarowywałam wszystkich. Mężczyzna podniósł głowę do góry, czytał książkę. Od razu rozpoznałam jego twarz. Był on tym chłopakiem, na którego wcześniej wpadłam. Widząc mnie, powiedział lekko zaskoczony:
 - Hoo, jesteś tutaj kelnerką? - zagadnął, a w jego głosie można było wyczuć lekkie zdziwienie zaistniałą sytuacją.
 - No...tak - odpowiedział po chwili, gdy się otrząsam.
 - Cóż, w takim razie kawę poproszę - powiedział, uśmiechając się przy tym przyjaźnie. Kiwnęłam głową, zapisałam na kartce jego zamówienie po czym odeszłam od stolika z lekką ulgą. Pan Yoshimura to dostrzegł i zapytał się mnie szeptem gdy przygotowywał zlecenie.
 - Kto to Asami? - zapytał się szeptem, jednocześnie przygotowując kawę. Westchnęłam i odpowiedziałam.
 - Jest to chłopak, na którego wpadłam gdy padał deszcz. I przy okazji pomoczyłam i jego ubranie - powiedziałam, zakrywając twarz we dłoniach. On tylko uśmiechnął się i cicho się zaśmiał. Szybko wróciłam do jego stolika, stawiając na nim delikatnie filiżankę, jeszcze parującej kawy.
 - Dziękuje - powiedział, już miałam odchodzić, gdy jeszcze usłyszałam, dodał - Może się do mnie dosiądziesz?
Zastanowiłam się przez zaledwie sekundę. Po raz kolejny rozejrzałam się po pomieszczeniu, widząc, że nie ma innych klientów i wszystkich obsłużyłam. Mimo to bałam się, że przyjdzie ktoś, a ja nie zauważę. Jednak sam pan Yashimura zniknął, co oznaczało, że nie spodziewa się w najbliższym czasie klientów. Mimo to powiedziałam.
 - Przepraszam, ale muszę zająć się pracą... - powiedziałam cicho, przyciskając metalową tackę do klatki piersiowej. On jednak nie poddawał się, ciągnął dalej:
 - Spokojnie, tylko na chwilkę. Jestem nowy w okolicy, nikogo tu jeszcze nie znam i chciał bym znaleźć kogoś miłego do pogadania. No, a klientów nie ma wcale wielu, chyba możesz zrobić sobie krótką przerwę? - powiedział. Spojrzałam na niego. W sumie, miał racje. Wszystkich obsłużyłam a nawet pan Yoshimura zrobił sobie przerwę. Choć może powinnam odpokutować moje spóźnienia? Nigdy się na mnie nie gniewał a nie lubi gdy się przepracowuje. Same te spóźnienia, były powodem mojego nie wyspania.
Spojrzał mi w oczy, uśmiechając się. Miał dość śmieszny uśmiech gdyż jego kąciki ust, układały się w nie typowy sposób. Przybliżył teraz filiżankę do ust, lecz nie spuszczał mnie z oczu. Westchnęłam i dałam się przekonać. Usiadłam na przeciwko niego, lecz nadal bacznie obserwując drzwi i nasłuchując charakterystycznego dźwięku, który obwieszcza nadejście nowego klienta.
 - To...dawno się tu przeprowadziłeś? - zagadnęłam, opierając brodę o moją dłoń. Uśmiechałam się tak jak zawsze delikatnie i uroczo, jak do każdego. Jednak, on...nie miał zapachu człowieka. Czyżby Ghuol?

<Takahiro?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz