Poszłam w kierunku, w którym pobiegł pies. Zauważyłam, że zatrzymał się przy jakimś mężczyźnie. Przystanęłam na chwilę i lekko się zawahałam. Facet był bardzo wysoki, pewnie ze 20cm wyższy niż ja i nie wyglądał na miłego ani bezpiecznego typa. Najwyraźniej jednak Kuro zdążył już go polubić, bo stanął na dwóch łapach i oparł się o niego przyjaźnie. No cóż, nie ocenia się ksiażki po okładce. Lekko spięta, niepewnie ruszyłam przed siebie. Byłam już tylko kilka kroków od celu. Zwierzak nadal łasił się do nieznajomego. W końcu zatrzymałam się i odezwałam cicho.
-Przepraszam, wyrwał mi się ze smyczy...
Mężczyzna obrócił się w moim kierunku. Spojrzał swoimi błyszczącymi, błękitnymi oczami najpierw na mnie, potem na psa.
- W porządku, nic się nie stało. - odparł. Rozluźniłam się trochę. Dobrze, że trafiłam na kogoś wyrozumiałego.
Podeszłam bliżej i złapałam smycz. Pociągnęłam lekko, ale pies ani myślał się ruszyć. Spiorunowałam go wzrokiem i westchnęłam ciężko.
-Masz bardzo towarzyskiego psa - odezwał się nagle. Moją twarz rozjaśnił delikatny, ledwo zauważalny uśmiech. Czułam się dziwnie swobodnie.
- Tak, Kuro naprawdę uwielbia poznawać nowych ludzi. - odpowiedziałam szybko.
Po chwili ciszy mężczyzna znowu się odezwał.
- W takim razie musisz go uważniej pilnować. Nigdy nie wiadomo na kogo może trafić tak sobie biegając.
Trzeba przyznać - miał rację. Trochę za często się rozkojarzam, a Kuro kiedyś naprawdę może trafić w niewłaściwym czasie na nieodpowiednią osobę.
- Um, no tak... Zamyśliłam się trochę i nie zwróciłam uwagi na to, co robi. - zaczęłam. Znowu się zawahałam. To może być moja szansa. Może on widział jakieś ogłoszenie? Ja nigdzie żadnego znaleźć rady nie dałam, a potrzebuję natychmiast jakiegoś źródła zarobku. Chwilę milczałam, po czym postanowiłam spróbować. - Szukałam jakiegoś ogłoszenia z ofertą pracy. Bardzo potrzebuję jakiegoś zatrudnienia... Czy... nie zauważyłeś może, że gdzieś szukają jakiejś sprzątaczki, kelnerki, opiekunki czy czegoś takiego? - wydusiłam w końcu z siebie.
( Michael? :> )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz