Spojrzałam na drugiego inspektora z ładnym uśmiechem na twarzy.
-Jestem Kichi, a Juuzou obronił mnie przed wściekłym Ghoul'em. -Odparłam uśmiechając się lekko, patrząc na chłopaka. Ten przyjrzał mi się dokładnie po czym prawie krzyknoł.
-Jesteś ranna! -Powiedział podchodząc do mnie i zaczynając oglądać moją ranę. Nie podobało mi się to no ale co poradzę? Spojrzałam na chłopaka spokojnie.
-Ja na prawdę sobie poradzę. -Powiedziałam spokojnym, cichym głosem, powoli wstając i odwracając się do nich tyłem ruszyłam w swoją stronę. Ostatni raz spojrzałam na Juuzou, pierwszy raz odczułam taki smutek. Znowu ktoś mnie odrzucił przez moje Ghulowswo. Wbiłam pazurki w ranę, odwróciłam wzrok i poszłam dalej. Nie wiem czemu, ale łzy zstańczyły w moich oczach. Nie chciałam płakać, to takie rzałosne i słabe, a jednak uroniłam jedną łzę, którą szybko otarłam. Następnie zniknęłam tak jak on tego chciał.....
Parę miesięcy później:
Razem z Aogiri atakowaliśmy dzisiaj laboratorium CCG. Niezauwarzeni pod osłoną nocy wdarliśmy się do środka. Szłam jak burza zabijając bezlitośnie wszystkich którzy stanęli mi na drodze. Jednak na ostatniej prostej do mojego celu stanoł inspektor Juuzou. Spojrzałam na niego spokojnie, uśmiechając się ciepło. Prucz nas nikogo tu nie było, zdjęłam więc maskę i wyszczerzyłam białe kły.
-Miło cię widzieć Juuzou. -Uśmiechnęłam się i bez zbędnego teatru przystąpiłam do ataku. Chłopak nieźle bronił się tą swoją kosą przed moim kagune, jednak w pewnym momencie wytrąciłam mu z rąk broń i wykorzystując moment w którym on rozpinał koszulkę zbliżyłam się do niego i powaliłam go na ziemię wbijając kagunę w jego ręce i nogi. Nie bolało go, to widać. Westchnęłam cicho i spojrzałam na niego tym moim spokojnym wzrokiem, z lekkim uśmiechem na twarzy.
-Tak długo musiałam ćwiczyć żeby potrafić zranić człowieka, a tu proszę, nie potrafię cię zabić. To dziwne, ale czuję się przy tobie dobrze. -Szepnełam a z moich oczu spłynęły dwie samotne łzy. Zabrałam kagunę i zeszłam z niego. Schowałam kagunę i zdjęłam maskę wiszącą na mojej szyi.
-"Albo ty, albo ja", czy nie takie były twoje słowa? -Spytałam podając mu jego kosę, zamykając oczy, uśmiechając się do niego.
-Fajnie było cię poznać Juuzou. -Powiedziałam spokojnie, czułym głosem.
Juuzou?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz