Kiedy on odszedł z dzieckiem, siedziałam jeszcze chwilę. Po czym cała obolała wstałam i ruszyłam w nieznaną mi stronę. W końcu wylądowałam na jakimś placu zabaw. Było ciemno, a ja czułam się okropnie. Byłam głodna przez co nie mogłam się zregenerować do końca. Usiadłam na chuśtawce i zwinęłam się w kłębek, zaczynając gryźć własną rękę z głodu. Gryzłam się do krwi czując jak dostaję do głowy. Kiedy nagle poczułam innego Ghoula oraz Juuzou? Powoli ruszyłam w tamtą stronę. Niewidoczna stanęłam między drzewami i przypatrywałam się walce. Juuzou wyglądał na rozkojarzonego, co inny Ghul wykorzystał by zbliżyć się do niego. Nie mogłam nie zareagować. W sekundę naskoczyłam na ghula i wbiłam ramiona kagune w jego kończyny przytwierdzając do do ziemi.
-Nie ładnie.... -Wymruczałam ghulowi do ucha po czym wyrwałam jego kagunę zaczynając je zjadać. Najedzona, oderwałam się od pół martwego ghula i złapałam go w kagunę po czym cisnęłam nim o drzewo. Następnie nabijając go na kagunę i uśmiechając.
-Już nie żyjesz? Szkoda. -Powiedziałam chłodno chowając kagunę i wycierając twarz w rękaw. Spojrzałam na Juuzou i lekko się uśmiechnęłam.
-Przepraszam, zabrałam ci zabawkę? -Spytałam patrząc na niego spokojnie podchodząc do niego, patrząc w jego oczy.
-Tak.... -Odparł przyglądając się mi.
-Jak dziecko?
-W dobrych rękach...Od kiedy Ghule mają uczucia.?
-Od zawsze. Każdy je ma, nawet zwierzęta. A ten który uważa że ich nie ma, jest po prostu zagubiony i samotny. Nic więcej. -Odparłam siadając na ziemię dopiero teraz oriętując się że tamto ścierwo ugryzło mnie w bok. Przez co silnie krwawiłam.
Juuzou?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz