Spojrzałem na pieniądze trzymane przez dziewczynę, po czym uśmiechnąłem się lekko pod nosem.
-Nie zrobiłem tego dla korzyści, nie oczekuję nagrody. Zachowaj ją dla siebie.- odparłem.
Zanim dziewczyna zdążyła odpowiedzieć, odwróciłem się i ruszyłem w drogę powrotną do mojego nowego domu.
Gdy tylko stanąłem w progu mieszkania pierwszą rzeczą, która rzuciła mi się w oczy, był stos kartonów stojących prawie na środku salonu.
-Ugh... Wypadałoby to w końcu rozpakować...- sapnąłem sam do siebie.
Chwyciłem pierwsze lepsze pudło i zabrałem się za rozpakowywanie wszystkich rzeczy. Lubiłem mieć porządek, więc za jednym zamachem ustawiałem wszystko tak, jak być powinno.
Po pewnym czasie stwierdziłem, że ułożenie mebli też nieszczególnie mi się podoba, dlatego też zacząłem przesuwać wszystkie szafki, stoły i kanapy w celu zadowolenia własnego sumienia.
Zastanawiałem się, czy znajdę tu sobie jakichś znajomych, ale na samą myśl prychnąłem cicho.
Od czasu śmierci... Nie, od czasu zamordowania rodziców zawsze byłem sam.
Nie ważne czy to w szkole czy gdziekolwiek indziej, nigdy nie miałem przyjaciół. Tak właściwie to nawet tego nie chciałem. Bałem się, a nawet ciągle się boję, innych ludzi i jakichkolwiek kontaktów z nimi. Nieraz zostałem przez nich zdradzony i zraniony, nie miałem zamiaru ponownie tego przeżywać.
Po poukładaniu wszystkiego i posprzątaniu domu postanowiłem pójść na miasto. Chciałem sobie trochę pozwiedzać.
Przechodząc przez ulicę zauważyłem jakąś kawiarnię. Byłem trochę głodny i miałem ochotę na jakąś dobrą herbatę, więc postanowiłem do niej wstąpić.
Otwierając drzwi niemalże na kogoś wpadłem. Dopiero po chwili zobaczyłem, że to ta sama dziewczyna z wcześniej.
-Oj, przepraszam...- mruknąłem cicho.
<Atari?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz