Wciąż siedząc na podłożu, w milczeniu wodziłam wzrokiem za wyraźnie poddenerwowanym mężczyzną.
- Może chciałabyś się jakoś dogadać i wspólnymi siłami spróbować się stąd ulotnić? - zapytał w końcu.
Musiał być naprawdę zdesperowany skoro szukał pomocy u ghoula. Pomijając sam fakt, że zaledwie chwilę temu zastrzekiłby mnie na miejscu, gdyby tylko mógł.
Podniosłam się ostrożnie i na próbę postukałam zranioną nogą o ziemię, po czym kopnęłam nią powietrze. Bolała, ale byłam w stanie jako tako na niej ustać. Doszłam do wniosku, że nie powinna stanowić dużej przeszkody w ucieczce. Zapewne mogłabym nawet poradzić sobie sama i zostawić nieznajomego.
Westchnęłam, przymykając na chwilę oczy.
Jasnowłosy mężczyzna w tym czasie zdawał się być co raz bardziej zestresowany. Czekał na moją odpowiedź.
- Dobra - powiedziałam. - Niech ci będzie.
Wyciągnęłam do niego rękę i bez ostrzeżenia złapałam go za nadgarstek, co najwyraźniej mu się nie spodobało. Szarpnął się, próbując się uwolnić. Spiorunowałam go wzrokiem.
- Zgodziłam się, żeby ci pomóc. Mówiłam już, że cię nie zjem, ale mogłabym cię tu zostawić. - Wskazałam głową kierunek, z którego dobiegały zbliżające się głosy. - Jeśli chcesz im uciec, to bez marudzenia trzymaj się blisko mnie.
Nie dając mu czasu na odpowiedź pociągnęłam go w stronę, z której przyszedł. Tuż przed wyjściem na ulicę uwolniłam swoje Ukaku, które zapulsowało intensywną czerwienią oraz pomarańczem. Lekko kuśtykając ruszyłam do przodu. Kilku mężczyzn, których mnie zobaczyło, cofnęło się zaskoczonych.
- Co do... ghoul?!
Nie spuszczając z nich wzroku puściłam nadgarstek mężczyzny i pchnęłam go, żeby go pospieszyć.
- No, już. Uciekaj. - Zerknęłam na niego przez ramię. - Załatwię ci trochę czasu.
Następnie ponownie skupiłam się na tych, przed którymi uciekał. Poruszyłam Ukaku, z którego wystrzeliły liczne pociski. Miałam nadzieję, że się nie przeliczyłam i to wystarczy, by zmusić ich do odwrotu.
<Michael?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz