środa, 20 lipca 2016

Od Kurumi C.D Juuzou

Łaziłam po mieście, z miejsca na miejsce i tak aż do wieczora, który nadszedł dla mnie niespodziewanie szybko. Byłam w samym sercu miasta, lecz teraz miałam zamiar powrócić do domu i odpocząć. Nie wiedziałam i nawet nie chciałam się dowiedzieć, co jeszcze może mnie w tym dniu spotkać. Westchnęłam pod nosem i zgarbiłam się lekko, wyciągając przed siebie ręce, aby się przeciągnąć. Ziewnęłam i skupiłam z powrotem swój wzrok na drodze. Gdy przechodziłam koło jakiegoś baru, z którego aż huczała muzyka, zatrzymałam się wpatrzona w jedno z okien. Było tam pełno ludzi. Zmarszczyłam brwi, po czym poprawiłam torbę, która powoli zaczęła mi ciążyć. W końcu, kilkugodzinne noszenie dość ciężkiej torby, każdego by zmęczyło. Nie czekając dłużej, ponownie ruszyłam przed siebie. Przechodząc przez kolejny splot budynków, przypomniały mi się dzisiejsze wydarzenia. Trzej inspektorowie, dwa ghoul'e. Jasne było, że musiałam pomóc swojej rasie, lecz oni i tak tego nie wykorzystali, tylko przy dobrej okazji uciekli. No właśnie, tą okazją było to, jak Juuzou ukazał się znikąd. Westchnęłam i przymknęłam oczy, po czym skierowałam wzrok na ulicę po mojej lewej. Auta leniwie poruszały się po niej. Tak samo ludzie, toczyli się za sobą, tak jakby byli jakimiś zombie. Skrzyżowałam ręce i wbiłam wzrok w ziemię, rozmyślając. "Co by było, gdyby..." -Rozpoczęłam myśl "Gdyby mnie rozpoznał?" -Ciężarówka jadąca po najbliższym dla mnie pasie, rozwiała moje włosy, ja zaś sama przystanęłam. Cień padał na mnie częściowo, a do uszu dostawał się dziwny odgłos. Spojrzałam się na zaciemnioną i długą uliczkę, w której przejściu stałam. Tam, gdzie niemrawo świeciła jedna z jeszcze działających lampek, ujrzałam dwoje ludzi z papierosami w pysku i jakimiś butelkami w dłoni. Gdy jednak przeniosłam wzrok w dół, ujrzałam jakiegoś chłoptasia, który był skulony niczym pies. Odwróciłam się całkowicie w ich kierunku i przyglądałam się dalszemu rozwojowi. Mężczyźni zaczęli go kopać. Znudzona zaczęłam w ich stronę podchodzić. W międzyczasie wsadziłam już i tak oziębłe ręce do kieszeni. Kiedy byłam kilka, może cztery metry od nich, zawołałam.
- Przepraszam!
Mężczyźni spojrzeli się na mnie. Jeden miał kilkudniowy zarost, drugi zaś dwa kolczyki w jednej z brwi. Właśnie ten drugi odwrócił się w moją stronę, posyłając tym samym nieszczery uśmiech.
- No, no, no! Co tu nam się znalazło? -Zaczął podchodzić w moją stronę, ja natomiast nadal trwałam w jednej pozycji, bez wzdrygnięcia. Szedł, kołysząc się na chyba wszystkie boki.
Przekręciłam oczami i spojrzałam się w stronę leżącego i już zakrwawionego chłopaka. Wydawał się o niewiele starszy ode mnie. Wtedy właśnie poczułam smród alkoholu wydobywającego się z ciemnookiego. Jego uśmiech z każdym krokiem powiększał się, a kiedy obszedł mnie z dwa razy, zaczął mówić, wracając tym samym do swojego kolegi.
- Taka dama nie powinna sama się w takie miejsca zapuszczać...
Z uśmiechem na ustach, dodał drugi.
- Bo możesz napotkać takich nieprzyjemnych ludzi...
Prychnęłam znacząco i przekręciłam głowę.
- Mówicie o sobie, prawda? -Szybko zwrócili swoje spojrzenia na mnie. Westchnęłam i jednym skinieniem głowy wskazałam na leżącego. -Wypuście go, a nic się nikomu nie stanie.
Stojący wybuchnęli śmiechem. Wzdrygnęłam się z gotującą się już we mnie wściekłością.
- A co ty nam jedna możesz zrobić, co? Jesteś za delikatna! -Parsknął ten z zarostem.
Zwiesiłam głowę i odczekałam chwilę, aż w końcu uspokoili śmiechy. Odwzajemniłam ich zachowanie i z łatwością powiedziałam.
- Chcecie się przekonać?
Uniosłam głowę z histerycznym uśmiechem, odsłaniając tym samym drugie oko. Czułam, jak oko zmienia swój kolor. Uniosłam lekko do góry swoją brodę, a wtedy zza pleców wyrosły mi cztery macki, które były na tyle długie, że zatrzymały się dopiero na ścianach, pomiędzy którymi stałam. Skrzywiłam się, a następnie ruszyłam z miejsca. Zaledwie kilka sekund później znalazłam się po drugiej stronie. Wylądowałam z gracją na ziemi, chowając przy tym kagune. Wtedy też usłyszałam ich jęk, a następnie niewielki huk. Odwróciłam się do nich i ujrzałam, że obydwoje leżą. Martwi. Kiedy przeniosłam wzrok na chłopaka, zauważyłam, że się trzęsie. Z uśmiechem na twarzy podeszłam do niego i podałam mu dłoń.
- Już wszystko dobrze!
Ten jednak nie przyjął mojej pomocy. Spojrzałam się na niego z udawanym zdumieniem i złością dziecka.
- No wiesz? Przecież cię uratowałam, a ty tak mi się odwdzięczasz? -Przełkną gulę w swoim gardle i nadal patrzył się na mnie tymi swoimi, szklanymi już, oczami -Przecież cię nie skrzywdzę -Zaśmiałam się i jeszcze bardziej się nad nim nachyliłam -Gdybym chciała cię skrzywdzić, zrobiłabym to już wcześniej, nie uważasz?
Złotowłosy skinął głową i w końcu uścisnął mą dłoń. Pomogłam mu wstać, a później otrzepać z ziemi i innych brudów. Staliśmy naprzeciwko siebie, aż w końcu powiedział, łapiąc się przy tym za tył głowy.
- Dz-dziękuję?
Uśmiechnęłam się łagodnie, lecz równie szybko ten uśmiech zamienił się w psychiczny, taki jak poprzedni. Otworzyłam na nowo oczy, gdzie powtórnie pojawiło się oko, po czym zaatakowałam chłopaka, wbijając mu się w krtań ręką. Splunął krwią i nabrał ostatni haust powietrza, a następnie rzuciłam nim o ścianę, słysząc przy tym dobrze, jak gruchoczą jego kości. Oblizałam rękę i ruszyłam dalej, przed siebie.
- Nie ufa się obcym... -Mruknęłam do siebie i przyśpieszyłam kroku.
Niedługo po tym znalazłam się w domu, gdzie wzięłam prysznic i zasnęłam. O poranku wyszłam na małe łowy, gdyż zrobiłam się głodna. Wparowałam do jednego z domków i plądrując wszystko, zabiłam czteroosobową rodzinę. Ojca, matkę i dwie córki. Wychodząc, spojrzałam się na moje arcydzieło, gdzie na jednej z większych ścian, porozwieszane było najwięcej ich narządów. Uwielbiałam tak dekorować ich domy, przynajmniej będą z nimi związani o wiele dłużej, prawda? Wybiegłam z domu i skierowałam się do miasta, gdzie miałam zamiar iść do kawiarni. Miałam dziwne przeczucie, że właśnie dziś będzie dużo zabawy, więc zabrałam ze sobą torbę, w której skrytą miałam maskę i krótką yukatę w kolorze niebiesko-szarym z o wiele dłuższymi rękawami. Podobno w okolicy, jest jakieś małe wydarzenie przebierańców, bądź coś w tym stylu, więc łatwo mi będzie się ukryć, a do tego zabijać. Już nie mogłam się doczekać.
<Juuzou?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz