sobota, 23 lipca 2016

Od Kurumi C.D Juuzou

Dopiero po kilku chwilach dojrzałam kolejną osobą. Na początku sądziłam, że był to jego współpracownik, jednakże myliłam się i to bardzo srogo. Przypatrzyłam się postaci, która oddalona była o pięć metrów od nas. "Juuzou..." -Mruknęłam w myślach, podchodząc tym samym do Skazy i chowając jeszcze bardziej poczerwieniałe kagune. Przetarłam kciukiem o maskę, tak jakbym ocierała usta. Jeszcze niedawno walczyłam z siedmioma gołębiami, którzy zadali mi tak liczne rany, że zmuszona byłam do kanibalizmu, by odzyskać potrzebne siły. Westchnęłam cicho i stanęłam obok zleceniodawcy.
- Dlaczego sam podjąłeś się walki z... -Obrzuciłam białowłosego beznamiętnym spojrzeniem -Z kimkolwiek -Ponownie spojrzałam z ukosa na mężczyznę -Myślałam, że sam z siebie nie wykorzystujesz ani krzty sił.
Akashi prychnął, spluwając tym samym na ziemię. Położył prawą dłoń na tułowi i z przechyleniem głowy, powrócił wzrokiem na chłopaka.
- Jak się napatoczyła gnida, to co miałem zrobić? Pozwolić wtrącić się w nie jego interesy?
Juuzou wyglądał na ogłupionego, lecz chwilę po tym spojrzał na mnie znaczącym wzrokiem. Wzdychnęłam i przechodząc w jego stronę, powolnym krokiem, wyciągnęłam rękę w geście, jakbym dobijała z nim jakiegoś targu.
- Posłuchaj -Rozpoczęłam, nijak zdradzając swój prawdziwy głos -Nie chcemy kłopotów, tak samo, jak i ty, dlatego... -Przeciągnęłam, gdy tylko zatrzymałam się, będąc zaledwie metr od niego -Odejdziesz stąd, jak i my i zapomnimy o tej sprawie, jasne? -Niby brzmiało jak prośba, lecz tym nie było. Nie chciałam dalszych kłopotów, a na pewno nie w obecnym towarzystwie.
Chłopak miał już coś powiedzieć, lecz rana, którą zauważyłam dopiero teraz, dawała po sobie we znaki. Wzdychnęłam ciężko, gdy tylko białowłosy zsunął się na ziemię, klęcząc. Patrzyłam się na niego z wyższością, lecz niedługo po tym przykucnęłam przy nim. Przyglądałam się jego ciału. Krwawił. Rzuciłam przez ramię oziębłe spojrzenie, na swojego współpracownika. "Co oni tu robili? Rzucali się po ścianach, czy co!?" -Westchnęłam, kręcąc przy tym znacząco głową, by następnie powrócić zmysłem do chłopaka. Cmoknęłam cicho i odsłaniając po części swoją dłoń, dotknęłam jego policzka, unosząc tym samym jego brodę, aby spojrzał na mnie. Przekrzywiłam głowę i uśmiechnęłam się, choć dobrze wiedziałam, iż zza maski niczego nie da się dopatrzyć. Musnęłam lekko palcem po jego skórze i rzuciłam wymownie.
- Jeżeli przystaniesz na moją propozycję, pomogę ci bez żadnego "ale"...
Juuzou spiorunował mnie złowieszczym wzrokiem, po czym zwinnym ruchem wyciągnął jeden sztylet, wbijając mi go w ramię. Na szczęście, od ostatniej bitewce, nie odczułam takiego bólu. Parsknęłam cichutko i przemieściłam dłoń na jego gardło, zaciskając na nim swój silny uścisk. Chłopak zgrzytnął zębami. Wolną ręką wyjęłam ostrze z ciała i rzuciłam pod ścianę, sama zaś wstałam, nie puszczając przy tym nowej zwierzyny. Wtedy do moich uszu dobiegł rozzłoszczony głos.
- Zabij go w końcu, a nie się bawisz!
Upuściłam delikatnie rękę i połowicznie odwróciłam się w stronę ciemnowłosego, który od razu się wzdrygnął. Wypuszczając powietrze, wymruczałam.
- Odwaliłam to, o co mnie prosiłeś -Wypuściłam Juuzou, który runął na ziemię. Zlizałam z dłoni lekko już zakrzepniętą krew i podeszłam do mężczyzny. Wyzwoliłam jedno kagune i przebiłam nim jego lewe ramię, przez co zawył płaczliwie. Padł na kolana, przez co zdołałam posłać mu jeszcze znaczącego kopniaka w sam środek twarzy. Odleciał do tyłu, a następnie złapał się za krwawiący nos. Otrzepałam spód yokaty -A więc nie wpierdalaj się w to, co robię teraz -Posłałam mu kolejne zawistne spojrzenie, po czym odwróciłam się do niego plecami -A teraz... -Rzekłam, podchodząc do Juuzou i zakładając jego ramię na swoje barki -Odejdź, albo zdepczę cię jak robala.
Białowłosy był na wpół przytomny i choć był na straconej pozycji, nadal się wyrywał, a przynajmniej próbował. Ja jednak nie dałam mu tej aprobaty i ruszyłam przed siebie w kierunku opustoszałych już ulic. Ominęliśmy jęczącego Akashi'ego i już po chwili znaleźliśmy się na chodniku. Przeszliśmy kilka metrów, oddalając się od miejsca zdarzenia, po czym zsunęłam go na ziemię. Oparł się o ścianę i patrzył na mnie zdziwionym, lecz jakże złowrogim spojrzeniem. Wyprostowałam się i rozejrzałam wokoło. Wtedy usłyszałam jego, już lekko załamujący się, głos.
- Dlaczego to robisz?
Spojrzałam na niego z pytającym spojrzeniem.
- To, znaczy co?
- Dlaczego mnie tu przyprowadziłaś, jak mogłaś z łatwością zabić! -Odchrząknął, ukazując zęby. Niby był człowiekiem, a zachowywał się jak pies. Prychnęłam głośno i podeszłam do niego, uchylając przed nim nieco swoją sylwetkę.
- Co by mi to dało, gdybym cię zabiła? -Zapytałam, lecz nie dostałam odzewu. Nie zważając na niego, ciągnęłam dalej -Z resztą, czemu nie? Gdybym cię tam zostawiła to albo ten szajbus -Skinęłam głową w kierunku, z którego przyszliśmy -Albo wykrwawiłbyś się na śmierć, a tego nawet Inspektorzy, którzy pałają do ciebie nienawiścią, nie strawiliby.
- To po co ich zabiłaś? -Odczekał chwilę, po czym ciągnął dalej -Dlaczego zabiłaś wtedy tamtych inspektorów, skoro jesteś taka dobra?
Zaśmiałam się cicho pod nosem i kucając do niego, odrzekłam w miarę jak najmilej.
- Bo akurat tak mi się podobało.
Juuzou zmarszczył nos. Doprawdy, jak ktoś nie może pojąć, tej jakże prostej logiki? Chyba wszyscy, prócz mnie. Opróżniając płuca z powietrza, wstałam i weszłam do sklepu niedaleko, w którym poprosiłam o pomoc, której oczywiście mi udzielono. Uprzejmi pracownicy zadzwonili po odpowiednie służby. Chwytając jeszcze torebkę z jakąś kawą, wyszłam ze sklepu, uprzednio pozostawiając za sobą małe wynagrodzenie. Spojrzałam w stronę leżącego chłopaka, który również badał mnie wzrokiem. Prychnęłam i odwróciłam się w przeciwległą stronę i zaczęłam odchodzić jak gdyby nigdy nic. Szybko zniknęłam w cieniu najbliższej z uliczek.
Będąc kilkadziesiąt metrów od miejsca "wypadku" usłyszałam dudniące sygnały służb, które zawiadomiono. Ściągnęłam maskę i trzymając ja w dłoni, przemierzałam kolejne alejki. Nie łatwo było przejść niezauważoną wśród jakikolwiek ludzi, których napotkałam, kiedy zewsząd byłam obryzgana krwią. Śmieszyło mnie to, nie powiem.
<Juuzou?> Brak pomysłu, dlatego wyszło jakie wyszło. Mam nadzieję, że mnie nie skarcisz c'x

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz