Przez to, że mężczyzna odwrócił się w mą stronę, nie zdołał pomóc swoim dwóm koleżkom. Zdechli śmiercią krwawą, przepołowieni, a niektóre ich skrawki były oddalone od całości ciał o kilka metrów. Nadal stałam w cieniu, lecz tym razem spojrzałam się na ghoule. Jeden już praktycznie zdychał, zaś drugi był u kresu sił. Inspektor na nowo zajął się początkowym przeciwnikiem. Wtedy ni stąd, ni zowąd pojawił się kolejny. Zdziwiona, zrobiłam krok w tył, gdy jednak się przyjrzałam, kiedy to wykonywał płynne ruchy w pozbawieniu życia, szybko rozpoznałam w nim Juuzou. Zacisnęłam zęby i nachyliłam trochę głowę, bardziej chowając swą sylwetkę w cieniu. Niestety, jak też mogłabym się spodziewać, inspektor, który mnie dostrzegł wcześniej, wskazał na mnie palcem. Drżał, a do tego dyszał jak pies. Jak takich ludzi można brać w swoje szeregi. Spojrzałam się na białowłosego, który właśnie zaczął mnie wypatrywać. Wyprostowałam swą sylwetkę i stałam tak, przypatrując się im. Juuzou uśmiechnął się od ucha do ucha i po obróceniu swej kosy, ruszył w mą stronę. Zaczął zadawać giętkie i silne ciosy, raz za razem uderzając ostrzem o ziemię. Ja jednak unikałam zgrabnie każde jego uderzenia. Kiedy Juuzou chciał mnie przechytrzyć i zaatakował od dołu, przeskoczyłam nad nim i robiąc pełen obrót, stanęłam pomiędzy tamtym mężczyzną, a Juuzou. Wpierw spojrzałam się na chłopaka, a później na mężczyznę. Obydwoje poprawili swe uściski na broniach i przygotowali się już do ataku, a gdy tylko ruszyli "wypuściłam" swe kagune. Były to cztery macki, dwie dla każdego. Poprowadziłam je w ich strony, sama krzywiąc się przy tym. Mężczyzna szybko został ranny, lecz czerwonooki nie poddawał się tak szybko. Prędko zablokowałam jego atak, lecz był on tak silny, że musiałam przesunąć się o kilka kroków w tył. Zmarszczyłam brwi, a następnie posłałam na niego swą "broń" zadając mu lekkie zadrapania. Niestety przez to krótkie niedopatrzenie i rozproszenie, Suzuya zdołał posłać w mą stronę trzy sztylety, które wbiły się w mój tułów. Syknęłam z bólu i upadłam na ziemię, trzymając się za obolałe miejsce. Powtórnie spojrzałam się w jego stronę. Suzuya prychnął śmiechem i znów ruszył w moją stronę, lecz tak nakierowałam kagune, że rozproszyłam piach, który stał się moją osłoną, dzięki której zdołałam uciec. Kilka minut później wróciłam do swojej torby, wrzuciłam do niej maskę i zaczęłam biec, uprzednio jednak wyjmując z ciała ostrza. Musiałam się gdzieś ukryć, on na pewno mnie tak prędko nie zostawi. O tyle dobrze, że mam stuprocentową pewność, że mnie nie poznał. Tylko to mnie ratowało. Zacisnęłam mocniej zęby i wbiegłam, wgłąb miasta.
<Juuzou?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz