W końcu dotarliśmy pod mój budynek. Przyjrzałam się, a później odlepiłam się od chłopaka, który mnie podtrzymywał. Odeszłam kawałek, aż w końcu odwróciłam się w jego kierunku. Chwilę tak stałam. Kiedy zawiało, ukłoniłam się lekko i powiedziałam, z małym uśmiechem.
- Dziękuję za pomoc - Podniosłam się i ponownie na niego spojrzałam. Kręcąc głową, rzekłam - Nie wiem jak mam ci dziękować. Może jeszcze kiedyś się spotkamy... na kawie? - Wymusiłam trochę swój uśmiech. Tak naprawdę, nie chciałam żadnego ponownego spotkania, choć wiem, że na pewno takie się zdarzy.
Chłopak złapał się za tył głowy i wzruszył ramionami.
- To zależy...
Przymknęłam oczy i uniosłam rękę na wznak pożegnania. Zaraz po tym odwróciłam się i zaczęłam iść w stronę metalowych schodów. Jeszcze trochę się źle czułam, ale wiedziałam, że przejdzie mi po małej przerwie. Kiedy podeszłam do swoich drzwi i spojrzałam się w dół, nie widziałam już chłopaka. Pewnie zrezygnował lub miał coś ważniejszego do załatwienia. Zaśmiałam się cicho i otworzyłam drzwi. I znów widziałam ten sam nieporządek. Westchnęłam cicho i rozejrzałam się po mieszkaniu. Jakoś nie miałam zbytniej ochoty 'zdrowieć' w zamkniętym mieszkaniu.
- Tu jest! - Powiedziałam do siebie, a z małej szafy wyciągnęłam starą, zakurzoną, teatralną maskę.
Zdmuchnęłam kurz i podeszłam z nią w ręce do torby. Tam ją odłożyłam. Była to moja jedyna maska, po tym, jak poprzednią straciłam, gdy uciekałam przed... nim. Zgrzytnęłam zębami, po czym nałożyłam małą torbę na ramię. Będąc koło drzwi, spojrzałam raz jeszcze na pokój, który był oświetlany tylko małymi oknami. Zaśmiałam się do siebie samej i wyszłam, z hukiem zamykając drzwi. Będąc na zewnątrz, zaczęłam biec. Chciałam się rozejrzeć po mniej znanych terenach. Biegnąc, z łatwością wymijałam potencjalne ofiary. Kiedy trafiłam na plac jakieś budowy, zatrzymałam się i przywdziałam maskę, zaś torbę pozostawiłam w jakieś rurze. Następnie wskoczyłam do niedokończonego budynku. Po kilku chwilach znalazłam się na otwartej, dopiero co robionej, części i zaczęłam się rozglądać. Wiatr powiewał lekko moje włosy, jak i skrawki ubrania. Na chwilę odchyliłam maskę, by poczuć smugi na twarzy. Wtedy ujrzałam jakąś zamieszkę w oddali. Podeszłam do krańca budowy i przyglądałam się temu z ciekawością.
- Proszę, proszę... Inspektorzy -Próbowałam odnaleźć Juuzou, lecz nigdzie go nie było.
Prychnęłam w złości, po czym nałożyłam z powrotem maskę. Nie czekając dłużej, zeskoczyłam z budynku, z myślą przewodnią, która nakazywała mi pomóc ghulą. Po dwóch minutach odnalazłam ich położenie. Byłam oddalona od nich o kilkanaście metrów. Ciemność opatulała mnie zewsząd. Przekręciłam znikomo głowę i sterczałam tak, patrząc się na nich. W końcu jeden z trójki zauważył mnie. Jego bronią było coś na podobieństwo Shoge Hook, tylko że na końcu widniał ogromny sierp. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
<Juuzou?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz