Biegłem ciemną aleją, co chwilę oglądając się za siebie. Facet, któremu przed chwilą wbiłem nóż w gardło, zdążył uruchomić alarm włamaniowy. Miałem teraz policję na karku.
Ulotniwszy się na tyle szybko, by nikt mnie nie zauważył, skierowałem się do pierwszej najciemniejszej ulicy, aby się schować. Gdy uznałem, że jestem względnie bezpieczny, zwolniłem. Zaczął padać wieczorny deszcz; czas więc wracać do domu.
Maszerowałem pewnie, patrząc cały czas za siebie. Gdy odwróciłem się do przodu, by spojrzeć gdzie właściwie idę, omal nie udławiłem się własnym językiem. W cieniu przy ścianie stała zakapturzona postać w masce; po krótkich oględzinach dostrzegłem na chodniku rozszarpane resztki człowieka.
- Kurwa mać... - syknąłem, szykując broń, choć miałem świadomość, że mój arsenał nie ma z ghulem wielkich szans.
<Hikari...?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz