Tak jak i myślałam, na "spotkaniu" pojawiła się ogromna ilość ludzi, w tym garstka, przywdziana w maski podobne do mojej. Przed wejściem, poprawiłam ją i w końcu weszłam do ogromnej hali. Po tym, jak znalazłam się w środku, rozejrzałam się na wszystkie strony, po czym westchnęłam cicho. Niby tak duży wybór w gustach, lecz jak się na nie patrzy, to aż mina zrzednie. Mlasnęłam podirytowanie i ruszyłam do kącika, gdzie było jedzenie, jak i stoliki. Zasiadłam przy jednym z nich i opierając się o rękę, zaczęłam rozglądać się po ludziach. Docierały do mnie najróżniejsze zapachy. Niektóre wstrętne, a jeszcze inne przyprawiały mnie o gęsią skórkę. Przełknęłam ślinę i skierowałam wzrok na stolik obok. Siedziało przy nim kilka jak nie kilkanaście osób z kieliszkami w dłoniach. Przyglądałam się jednemu z nich, gdyż wyglądał podejrzanie znajomo. Próbowałam sobie przypomnieć, skąd go mogłam chociaż kojarzyć, lecz nic nie przychodziło mi do głowy. Ślęcząc tak i zastanawiając się, zauważyłam, że również się mną zainteresował. Zlustrował mnie wzrokiem, po czym ciągnął rozmowę z grupką. Przekręciłam oczami i skierowałam głowę na ścianę, a właściwie na dość pokaźnych rozmiarów, okno. Zgarnęłam kosmyk włosów za ucho i wtedy usłyszałam głos koło siebie.
- Mogę się dosiąść?
Wzdrygnęłam się, lecz równie szybko spojrzałam w tamtym kierunku. Przyjrzałam się osobie od stóp aż po głowę.
- Niezbyt oryginalny strój... -Rzekłam z niechęcią, odwracając przy tym z powrotem głowę.
W odpowiedzi usłyszałam śmiech i szuranie krzesłem. Po plecach przeszły mnie dreszcze i raz jeszcze spojrzałam się na obcego. Po przysunięciu się do stolika ułożył głowę na dłoni i z uśmiechem, spojrzał się na mnie. Chwilę przypatrywałam się jego poczynaniom, aż w końcu oprzytomniałam, krzyżując przy tym ręce i oddalając ciało od stołu.
- Jakoś nie przypominam sobie, abym zgodziła się na twoje towarzystwo.
Mężczyzna zaśmiał się, przez co spojrzałam na niego z ukosa. Był przebrany za postać z anime Death Note, a dokładnie rzec ujmując, za L. Zwiesiłam głowę, wzdychając przy tym.
- No cóż, nie stracę... -Położyłam dłoń na blacie, a następnie odwróciłam się całościowo w jego stronę. -W czym mogę pomóc? -Zapytałam w pełni słodkim głosem, przechylając przy tym delikatnie głowę.
Chłopak zaczął się śmiać, lecz szybko zamienił śmiech w pogardzającą, jak i stanowczą twarz. Jego przemiana, która stała się w zaledwie kilka chwil, zadziwiła mnie. Prychnął śmiechem, po czym wstał, chowając ręce do kieszeni.
- Nie żartuj sobie ze mnie... -Odwrócił się do mnie plecami i zaczął odchodzić w stronę tylnego wyjścia. Posłał mi jeszcze tajemnicze spojrzenie przez ramie, a następnie zniknął w niemałym tłumie.
Chwilę zastanawiałam się, co powinnam zrobić. "On też mnie poznał? Ale kto to? Czy ja go znam? Jeżeli tak, to skąd?" -Te pytania zaprzątały mi głowę, szybko jednak otrząsnęłam się i ruszyłam w tamtym kierunku, gdzie jeszcze do niedawna go widziałam. Po przedarciu się przez tłum ludzi wyszłam na zewnątrz. Stanęłam na samym środku uliczki i zaczęłam się rozglądać, aż w końcu usłyszałam jakiś szelest. Spojrzałam się w tamtym kierunku. To był on, stał koło kontenera na śmieci. Zmarszczyłam brwi, choć dobrze wiedziałam, że przez tą maskę, nikt nie jest w stanie odczytać mojej mimiki, a nawet i tego, kim jestem. Nabrałam powietrza w płuca, odwróciłam się na pięcie, po czym ruszyłam w jego kierunku. Będąc oddalona o kilka metrów, rzuciłam pośpiesznie.
- Cóż takiego się stało, że mnie tutaj przyprowadziłeś?
Zwiesił głowę, znacząco się przy tym śmiejąc. Przeczesał włosy dłonią i powtórnie spojrzał się na mnie.
- Naprawdę mnie nie pamiętasz?
Skrzywiłam się lekko. Nałożyłam dłonie na biodra i patrząc w ziemię, odrzekłam.
- A powinnam?
Dosłownie parę sekund później, znalazł się przy mnie. Zanim zdołałam cokolwiek zrobić, ten złapał mnie za gardło i przyłożył do ściany, unosząc mnie przy tym delikatnie do góry. Poruszałam kilka razy nogami, po czym spojrzałam się na niego jednym okiem. Zacisnęłam dłonie na jego ręce, która mnie trzymała. Próbowałam się uwolnić, lecz wszystko szło na marne. Po chwili rozluźnił trochę ucisk, lecz nie na tyle, abym mogła się uwolnić. Drugą rękę przyłożył do swojej głowy i przykrywając lewą część twarzy, powiedział z uśmiechem.
- Może to ci coś przypomni?
Starł puder z tej części, za którą się trzymał i ukazał swoje "prawdziwe ja". Rozszerzyłam oczy z niedowierzania, on zaś zwęził je, uchylając przy tym lekko głowę. Teraz wiem, pamiętam! Ta blizna. Blizna, która ciągnęła się od szczęki aż po oko, przerywając je dokładnie pośrodku. Koniec jej był ukazany dopiero na brwi. Rana była tak głęboka, że zmieniła swą barwę. Zakrztusiłam się, gdy tylko na nowo zacisną swe palce. Zamknęłam oczy i zacisnęłam dłonie mocniej, przy czym wykrztusiłam.
- P... pamiętam... -Po tych słowach, upadłam na ziemię.
Byłam na kolanach. Złapałam kurczowo za swoją szyję i zaczęłam kasłać, podpierając się jedną ręką o ziemię. Chłopak zniżył się do mojego poziomu, a następnie uniósł mój podbródek do góry. Na jego twarzy na nowo zawitał ciepły uśmiech. Teraz już miałam stuprocentową gwarancję, że to...
- Akashi...
Szybko poklepał mnie po głowie, czochrając przy tym moje włosy, a następnie pomógł mi wstać, a później otrzepać.
- Nareszcie! -Zaśmiał się -Już myślałem, że zapomniałaś o swoim... -Objął mnie ramieniem i przybliżył usta do mojego ucha -... przyjacielu.
Wzdrygnęłam się i odsunęłam go od siebie. On natomiast poprawił sobie rękaw i ciągnął rozmowę dalej.
- Ale wolałbym, abyś nazywała mnie po przezwisku...
Skinęłam głową. Skaza... to jego przezwisko. Blizna na jego twarzy nie była jedyna. Nie jest on ghoul'em, o nie... jest on najprawdziwszym człowiekiem, tylko że pracuje dla jednej z większych mafii w tych okolicach, ja i nie w całej Japonii. Czułam się skrępowana. Miał naprawę dużo siły, tym bardziej że miał "drugie ciało". Został on przetworzony, a właściwie jego ciało, w ramach jakiegoś chorego doświadczenia, a to, że stracił po części sprawność, co uczyniło go doskonałym eksponatem. A co z nim zrobiono? Dano mu metalowe ręce, jak i jedną nogę, które były obłożone kagune jakiś ghouli. Dobrze więc go było mieć po swojej stronie, aniżeli po drugiej. Uśmiechnęłam się niepewnie.
- To... o co chodzi?
Odsunął się i spojrzał w niebo.
- Musisz mi pomóc...
- Hę? -Zdziwiłam się, bo co mogłam mu zaoferować? Nic!
Spojrzał z powagą w moją stronę.
- Dotychczas, jesteś najsilniejszym ghoul'em, jakiego spotkałem i nie zabiłem, a to, że napotkałem cię tutaj, musi być prawdziwym zesłaniem z nieba -Podszedł do mnie, złapał za rękę i pokazał zdjęcie jakichś ludzi -Widzisz? Oni są tam -Skinął głową w stronę hali, w której odbywała się zabawa -Moim zadaniem jest ich unicestwić, jednakże... sam nie dam rady, bo jestem TYLKO człowiekiem -Syknął, odwracając wzrok.
Już wiedziałam, co chciał ode mnie. Miałam ich zabić, zamiast niego, a on w tym przypadku, nic mi nie zrobi. Wzdychnęłam ciężko, strzepując jego olbrzymią, jak i ciężką łapę.
- Niech ci będzie... ale musisz mi ich wskazać. Przecież, nie będę zabijała każdego po kolei, prawda?
Uśmiechnął się i poczochrał moje włosy.
- A czy by ci to nie sprawiło radości? Unicestwienie tak dużej ilości ludzi? Przecież po coś tu przyszłaś.
- Ale przyuważ to, że jest tu jeszcze kilka innych ghouli, które mogą mi w tym wszystkim przeszkodzić.
- Dlatego też zamknę wszystkie wyjścia, a ty będziesz miała zabawę. W końcu mam swoje ubezpieczenie, nie pamiętasz?
No tak, jakbym mogła zapomnieć? On przecież posiadał to serum, które napotkałam, gdy byłam z Juuzou na terenie bezsilnych. Mogłoby mi to pomóc, gdyż tamte by zdechły, ludzie byliby tylko oszołomieni. Przystałam na jego propozycję.
Rozpoczęliśmy więc. Wskoczyłam na okna, które mieściły się na poddaszu i patrzyłam na to wszystko z góry. Jak rozprzestrzenia się dym, jak ghoule padają jak muchy oraz jak ludzie zaczynają zdenerwowanie szukać drogi ucieczki, lecz na marne, gdyż drzwi zostały zamknięte przez osiłka. Zaśmiałam się pod nosem, po czym rozłożyłam cztery macki, a następnie roztrzaskałam nimi okno, za którym stałam, powodując upadek szkła na podłogę i zwrócenie na siebie częściowej uwagi. Wskoczyłam do środka, rozkładając macki. Kiedy uderzyłam o ziemię, pozostawiłam po sobie niemałe wgniecenie. Uniosłam się na nogach i przechylając lekko swoje ciało, spojrzałam na ludzi przede mną, po czym uśmiechając się, ruszyłam w ich stronę, rozcinając po kolei ich ciała. Co prawda, stanęli i tacy odważni, co zaczęli stawiać opór, lecz nie na długo. Naskoczyłam na kolejną ofiarę, roztrzaskując mu głowę jak jabłko, powodując rozbryzg krwi wokół. Oblizałam dłoń, po czym oderwałam kawałek mięsa i pożywiłam się, by nabrać więcej sił. Na szczęście, mogłam bardzo szybko się wzmocnić, nawet jeżeli kogoś z CCG bym tu spotkała. No i wykrakałam, lecz w porę zorientowałam się o ataku, przez co go zblokowałam. Odskoczyłam do tyłu i wyostrzyłam macki, kierując je tym samym przed siebie, przygotowana na atak.
<Juuzou?> Trochu... długie i denne ;_;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz