Kichi jest wspaniała, albo po prostu jest masochistką i psychopatka. Jednak wolę zostać przy tej pierwszej wersji. Tak bardzo chciałbym zrozumieć co do niej czuje, męczy mnie to od dłuższego czasu ale do tej pory jeszcze nie umiem tego nazwać.
Wyszliśmy z zoo i wtedy sobie coś przypomniałem:
- O prawie zapomniałem. Mam dobra wiadomość. - popatrzyłem na Kichi którą trzy wziąłem pod rękę.
- Jaką? - zapytała zaciekawiona.
- Pamiętasz Yukine cnie?
Kichi posmutniała:
- No tak to ten twój kolega.
- Mhm. Ten któremu wbiłem nóż w plecy. Ale gdy zniknęłaś jakoś z powrotem udało nam się do siebie zbliżyć.
- Nie sądzisz ze skoro się znów pojawiłam znów się od ciebie oddali?
- No co ty. Dawno mu przeszło .A naszego małego sekreciku i tak nie wyda. I jesteśmy dziś z nim umówieni na wieczór w barze.
- Chyba ty.
- Skoro wróciłaś to ty też. Nie dam ci już odejść ani na krok. - przytuliłem ją do siebie. - Wygląda na to że czy chcesz czy nie jesteś na mnie skazana. - powiedziałem wtulając się w nią.
Wieczorem pierwsi zjawiliśmy się w barze. Czekając na Yukine. Nie była to kawiarenka ale bar z piwem i mięsem. To Yukine wybrał to miejsce.
Kichi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz