sobota, 23 lipca 2016

Od Ranmaru CD Kanekiego

Uśmiechnąłem się przebiegle, by spojrzeć na niego kątem oka.
- No to może połechtamy trochę twój nosek, młody...? - wyszczerzyłem ostre kły w nieco niebezpiecznym uśmiechu, a moje oczy błysnęły dziko, kiedy nagle skoczyłem w kierunku bruneta, by zamachnąć się i mocno kopnąć go w bok. 
Nie był w stanie zablokować uderzenia, więc poleciał z wielką siłą w bok, uderzając o dechy w kącie pod ścianą. Drewno połamało się pod wpływem uderzenia ciałem chłopaka, a ja wyciągnąłem nóż ze specjalnej stali, będącej w stanie przebić się przez skórę ghoula i przejechałem ostrzem po wnętrzu swej dłoni. Ghoul jest zawsze bardziej wyczulony w sytuacji zagrożenia, kiedy potrzebuje pożywienia, by móc się wzmocnić. Tak więc Kaneki ledwo mogący się ruszać po tym, jak posłałem go z tytaniczną siłą na dechy, od razu poczuł wręcz zbyt mocno zapach szkarłatnych kropel, które spływały mi aktualnie po ręce.
- No chodź, skarbie... Pokaż mi swoją Kagunę, ty mój precedensie naukowy... - powiedziałem z tajemniczym uśmieszkiem, widząc jak Kakugan chłopaka drży, a zza jego pleców powoli wysuwa się czerwony, leniwie jeszcze wijący się organ... - I o to chodzi, kochanie... Pokaż kotku, co takiego skrywasz... - wymruczałem bardziej w przestrzeń niż do chłopaka czy też do siebie samego. Wtedy brunet gwałtownie wyrwał w moją stronę.
Ho ho, był zdecydowanie szybszy. Widziałem w tym rękę Rize... Czyby mój kochany Jednooki Ghoul dał jej sobą kierować? Jego ruchy dziwnie pokrywały się z ruchami, jakie znałem i widywałem u Rize... Chwilę dałem mu poszaleć, by w końcu znów sprzedać mu potężny kopniak, który posłał go znów na dechy. Pojawiłem się przed nim, łapiąc go za głowę.
- Kaneki, skarbie... Miałem uczyć ciebie, a nie bawić się z Rize... - powiedziałem patrząc na niego pobłażliwie.


<?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz